To oksymoron ze słownika wymiaru
sprawiedliwości.
Oksymoron, z greckiego dosłownie „ostrotępy”, czyli zestawienie
słów o sprzecznym znaczeniu. „Przewlekła sprawiedliwość” to innymi słowy właśnie
„gorący lód”, „ciemna jasność”, „żywy trup”.
Sąd Najwyższy
ocenił, że o zasadności skargi na
przewlekłość nie może decydować sam tylko ogólny czas trwania postępowania w
danej sprawie, lecz konieczne jest wskazanie konkretnych czynności procesowych,
których sąd nie podjął lub które przeprowadził wadliwie w toku kontrolowanego
pod względem terminowości postępowania [1].
Teza słuszna.
Niestety fakty w sprawie i oceny zawarte w uzasadnieniu przypominają stwierdzenie, że „operacja się
udała, ale pacjent umarł”.
Analiza akt wykazała,
że sędzia ani sąd nie zawinił. Jednak zapomniano że przesłanką stwierdzenia
zasadności skargi jest naruszenie prawa strony do rozpoznania sprawy bez
nieuzasadnionej zwłoki. „Nieuzasadnioną zwłoką” jest trwanie postępowania
dłużej niż to konieczne dla wyjaśnienia istotnych dla rozstrzygnięcia okoliczności
faktycznych i prawnych. Nie z winy sędziego czy sądu, tylko w ogóle. A więc
winnym może być też system wymiaru sprawiedliwości.
Niekiedy sądy, oceniając,
czy doszło do przewlekłości postępowania, odnoszą się nie do kryteriów
ustawowych, czyli terminowości działań, ich prawidłowości, w kontekście
charakteru sprawy i zachowania skarżącego, lecz do możliwości systemu: „Upływ
nieco ponad pięciu miesięcy od wniesienia apelacji bez wyznaczenia terminu jej
rozpoznania nie może być oceniony jako nieuzasadniona zwłoka Sądu Apelacyjnego
w rozpoznaniu sprawy. Pięciomiesięczny okres oczekiwania na wyznaczenie
rozprawy apelacyjnej mieści się bowiem jeszcze w pojęciu rozsądnego terminu, w
którym sprawa może oczekiwać na jej rozpoznanie pośród innych wniesionych do
sądu spraw”. [2].
Tymczasem nie można in
abstracto, bez uwarunkowań konkretnej sprawy, podać „rozsądnego terminu” załatwienia
sprawy. „Czas rozpoznania danej sprawy ma być adekwatny do stopnia jej
skomplikowania pod względem faktycznym i prawnym, a to wyklucza jakiekolwiek
odgórne założenia co do okresu powodującego przewlekłość postępowania”. [3]
Podobnie odwołanie się
do „średniego” czasu trwania spraw jest nieuzasadnione, ponieważ stanowi on
okres będący wypadkową wielu spraw, nieodnoszący się do okoliczności konkretnej
sprawy. Taka „średnia” odwołuje się do czasu trwania spraw obliczonego w
relacji do możliwości organizacyjno-kadrowych sądu, co nie znajduje podstawy w
ustawie ani, w szczególności, w Konstytucji, w świetle art. 45. Prezesi sądów,
którym zarzucano przewlekłość postępowania, wskazywali na fakt przeciążenia
sądów. Miało to stanowić obiektywną i niezależną od sądu przyczynę
przewlekłości postępowania. [4] Tymczasem w orzecznictwie strasburskim
dobitnie podkreślono, w odpowiedzi na nawiązanie rządu polskiego do
szczególnych trudności, z którymi borykał się sąd z powodu „przeładowania
sprawami”, że państwa będące stronami Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i
Podstawowych Wolności mają obowiązek, wypływający z art. 6 ust. 1 Konwencji,
organizowania swoich systemów sądowych w sposób pozwalający sądom na sprostanie
wymogom konwencji, łącznie z obowiązkiem rozstrzygania spraw w rozsądnym
terminie. [5]
Zresztą i Sąd
Najwyższy przyjął że wzrost liczby spraw określonej kategorii, który powoduje
niemożność ich rozpoznania w rozsądnym terminie w konkretnym sądzie, nie
usprawiedliwia władz państwowych, jeżeli nie ma charakteru nagłego,
nieprzewidywalnego i przejściowego, a nie zostały podjęte przedsięwzięcia
(legislacyjne, organizacyjne, finansowe), które pozwoliłyby na rozpoznanie
spraw bez nieuzasadnionej zwłoki. [6]
Wracając do tego
postanowienia, co to „operacja się udała, ale pacjent umarł”, sąd w skrócie tak
opisał przebieg sprawy, jednocześnie wartościując czas trwania czynności przez
określenia typu: „w ciągu niecałych [...]”; „nieco ponad [...]”.
„W ciągu niecałych 2
miesięcy od wpływu akt wraz ze skutecznie wniesioną apelacją wysłano
zawiadomienia o terminie rozprawy”;
„Termin rozprawy był
wyznaczony na nieco ponad 3 miesiące od wpływu akt z apelacją”;
Druga rozprawa została
odroczona wskutek złożenia w terminie ok. 3 tygodni przed datą wniosku o
wyłączenie sędziów rozpoznających apelację. Wniosek został rozpoznany w miesiąc
po jego złożeniu (a w tydzień po terminie drugiej, odroczonej już, rozprawy).
„Kolejna rozprawa
została wyznaczona po rozpoznaniu wniosku, w terminie około 4 miesięcy od jego
rozpoznania i jednocześnie od terminu drugiej, odroczonej rozprawy”.
Sąd w uzasadnieniu do cytowanego
orzeczenia skupia się na okresach pomiędzy zdarzeniami, mającymi miejsce w
czasie trwania postępowania w ocenianej sprawie, ale jednocześnie przechodzi
nad nimi do porządku, nie analizując, czy te odstępy są uzasadnione sprawą, a
nie możliwościami wymiaru sprawiedliwości. W żaden sposób nie wyjaśnił na
przykład, dlaczego przyjął, że fakt iż „druga rozprawa została wyznaczona na
termin 4 miesiące po terminie pierwszej odroczonej rozprawy” jest
adekwatny. Owszem, trzy tygodnie przed tą rozprawą złożono wniosek o
wyłączenie sędziego, ale nic nie stało na przeszkodzie, by ten wniosek
rozpoznać przed terminem rozprawy (a nie tydzień po jej wyznaczeniu). Niczym
nie było też obiektywnie uzasadnione, że po rozpoznaniu wniosku o wyłączenie
sędziego rozprawa odbyła się, ale dopiero po 4 miesiącach. Przecież sąd
rozpoznający sprawę był gotów do przeprowadzenia rozprawy, skoro jej odroczenie
nastąpiło jedynie wskutek złożenia ww. wniosku.
Oczywiście domyślam
się, że wynikało to stąd, że sąd miał już harmonogram spraw na te cztery
miesiące. Jednak, z punktu widzenia danej sprawy i kryteriów ustawy, to nie ma
znaczenia. System zawiódł, nie sędzia.
Sąd w cytowanym orzeczeniu
argumentował, że „pomiędzy kolejnymi terminami rozpraw nigdy nie upłynął okres
dłuższy niż cztery miesiące, który powszechnie jest uznawany za okres
niewskazujący jeszcze na zwłokę w podejmowaniu czynności procesowych przez
sąd”. Jednak trudno uznać to twierdzenie za uzasadnione, ponieważ nie zawiera
ono żadnego odniesienia do okoliczności sprawy. A ustawa nie odnosi się do
możliwości wymiaru sprawiedliwości, tylko do okoliczności sprawy. I tu
pojawia się problem dotyczący rozróżnienia między przewlekłością generowaną
przez konkretny sąd czy wręcz sędziego, a przewlekłością generowaną przez
wymiar sprawiedliwości jako system zarządzany przez administrację rządową.
Kryteria oceny
przewlekłości postępowania, zawarte w ustawie, to charakter sprawy, stopień jej
faktycznej i prawnej zawiłości oraz znaczenie sprawy dla strony, która wniosła
skargę. Ustawa uwzględnia więc możliwość „usprawiedliwionego” długiego
czasu trwania postępowania, który nie stanowi przewlekłości. Żeby dokonać
weryfikacji adekwatnego czasu trwania sprawy, należałoby policzyć, ile zajmuje
dana sprawa, gdyby była to jedyna sprawa do załatwienia, bez uwzględniania
czasu wynikającego z konieczności „odczekania” sprawy w kolejce z uwagi na małą
ilość sędziów i dużą ilość spraw.
Jeśli sprawa, dajmy na
to gospodarcza o zapłatę czy wykonanie zobowiązania, trwa pięć lat, to życie
przecież nie stoi w miejscu. Strony są zmęczone. Sprawa traci na znaczeniu, bo
albo zbankrutowano, albo pieniądze mają inną wagę, a nade wszystko strony
poszły do przodu. Przychodzą na rozprawę w chwili, gdy świadkowie już wszystko
pozapominali i są w innym miejscu życia i pracy, a wartości mające znaczenie w chwili,
gdy proces ruszał czy rok lub dwa potem, zdewaluowały się, nabrały innej
treści, lub w kontekście czasu trwania sprawy, zwyczajnie ulotniły się.
Dlatego stawiam tezę,
zgodnie z którą owszem, są sędziowie, którzy zawodzą, w zarządzaniu procesem
sądzenia. Ale jeśli nie oni zawinili, to warto zbadać, czy pozwanym, na
podstawie cytowanej ustawy, dotyczącej skargi na naruszenie prawa strony do
rozpoznania sprawy w postępowaniu sądowym bez nieuzasadnionej zwłoki, nie
powinien być Skarb Państwa bez prawa regresu (w sensie prawnym i moralnym) do
sędziego rozpoznającego sprawę. [7]
Zwykle – powinien.
Agnieszka Damasiewicz
[1] postanowienie SN z 27 marca 2012 r., III SPP 8/12
[4] por. np.
uzasadnienie postanowienia SA w Katowicach z dnia 2 marca 2005 r., II S 10/05
[5] por. wyrok ETPC z 21
grudnia 2000 r. Wasilewski v. Polska, nr skargi 32734/96
[6] wyrok SN z 6
stycznia 2006 r., III SPP 154/05, OSNP 2006, nr 21-22, poz. 342
[7] zob. Agnieszka
Damasiewicz, glosa do postanowienia SN z 27 marca 2012 r., III SPP 8/12