piątek, 25 lipca 2014

O granicach cz 2

W związku z faktem ograniczeń wynikających z ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jedynie cytuję fragmenty mojej glosy do uchwały SN z dnia 26 października 2011 r., I KZP 8/11. Prawdopodobnie większość sędziów i innych profesjonalnych prawników, ma dostęp do LEX-a, więc w razie chęci zapoznania się z całością, tam odsyłam. Teza glosowanego orzeczenia brzmi:
Kary porządkowe określone w art. 49 § 1 ustawy (…) Prawo o ustroju sądów powszechnych (…) mogą być stosowane tylko wobec osób obecnych w czasie i miejscu wykonywania czynności sądowych, gdy osoby te bądź to naruszają powagę, spokój lub porządek tych czynności, bądź to ubliżają sądowi, innemu organowi państwowemu lub osobom biorącym udział w tej czynności, niezależnie od tego, w jakiej formie to czynią. Kar tych nie stosuje się natomiast do czynów co prawda naruszających dobra chronione przepisem art. 49 § 1 wskazanej wyżej ustawy, dokonanych jednak poza miejscem i czasem rozprawy, posiedzenia lub innej czynności sądowej, w tym w szczególności w formie pisma złożonego do sądu”.
 
W glosie (krytycznej…) podnoszę, że:
Nie jest jasne, dlaczego uchybienie sądowi ustnie ma być sankcjonowane w trybie porządkowym, a pisemnie – w trybie postępowania karnego, przy uproszczonym założeniu, że słowa wypowiedziane i napisane są te same. Ubliżanie na sali rozpraw może mieć taką samą treść i ciężar gatunkowy, jak ubliżanie dokonane drogą pisemną poprzez wysłanie pisma do sądu.
W praktyce trudno sobie wyobrazić, by sąd uruchamiał machinę postępowania karnego za każdym razem, kiedy określone zachowanie nie zdarzy się na sali sądowej. „Jeżeli ustawodawca nadmiernym rygoryzmem sankcji (brak «widełek», brak kary innej niż izolacyjna) skrępuje sędziemu ręce, ograniczając go w wyborze adekwatnej kary, determinowanej ciężarem winy i cechami sprawcy – to sądy będą uciekały od orzekania" (1). Autor tego stwierdzenia wskazuje, że to nie przypadek, iż nie dochodzi do skazania w przypadkach nawet ewidentnych zniewag, gdzie sąd nie ma wyboru i nie może orzec grzywny, lecz tylko karę pozbawienia wolności. Wynika to właśnie ze wskazanej rozbieżności między sankcjonowanym zachowaniem a widełkami kary.
Na istotną kwestię zwraca uwagę A. Nowak w glosie do jednego z postanowień SN. Zgadza się, że omawiany przepis (art. 49 ust. 1 u.p.s.p.) ma zagwarantować doraźną ochronę powagi sądu i dóbr osobistych innych osób, jednak wskazuje, iż „o ile w postępowaniu karnym regułą jest bezpośredni udział podsądnych w procesie, w przypadku postępowania cywilnego częstokroć mamy do czynienia z rozstrzygnięciem spraw pominięciem ich bezpośredniej styczności z sądem. W ostatnim z wymienionych postępowań, w praktyce prym dowodowy wiodą dokumenty, ewentualne przesłuchanie stron – wymagające stawiennictwa osobistego – ma charakter subsydiarny. Nie sposób akceptować, by sąd pozostawał obojętny na pozamerytoryczne treści uwłaczające mu, jak i innym osobom uczestniczącym w procesie. Eliminowaniu tego typu zachowań służyć ma właśnie art. 49 u.p.s.p. Odsyłanie w tym zakresie sądów na drogę odłożonej w czasie sankcji przewidzianej przez prawo karne mijałoby się z celem przepisu [...] sprzyjając eskalacji zachowań niewłaściwych oraz dalszej destrukcji procesu za milczącym zezwoleniem gospodarza procesu, którym jest sąd" (2).
W pełni zgadzam się z najprostszym, a także znajdującym uzasadnienie zarówno w wykładni językowej, systemowej, jak i celowościowej stwierdzeniem T. Erecińśkiego, J. Gudowskiego i J. Iwuskiego, że „ogólna formuła «ubliżenie sądowi» bez uściślenia, o jaki sposób ubliżenia chodzi obejmuje wszystkie formy (przejawy) tego zachowania się, a więc także ubliżenie na piśmie" (3).
Za „szeroką" wykładnią art. 49 ust. 1 p.u.s.p. ma przemawiać m.in. fakt, że wykładnia celowościowa, zgodnie z którą istota unormowań składających się na „policję sesyjną" sprowadza się do doraźnego utrzymania powagi sądu, wydaje się słuszna, jednak konkuruje z nią wykładnia celowościowa, zgodnie z którą postępowanie sądowe, zwłaszcza w sprawach cywilnych, w dużej mierze skupia się na czynnościach sądu wykonywanych poza salą sądową, w „zaciszu" gabinetu sędziowskiego. W tej sytuacji nie ma podstaw, by ochroną objąć tylko tę część czynności, które są wykonywane publicznie, skoro trudno było by przyjąć, że godność urzędu sprowadza się wyłącznie do ochrony w ramach sali sądowej. Skoro postępowanie sądowe powinno się toczyć w atmosferze spokoju, powagi, a także szacunku dla urzędu sędziego, to trudno będzie utrzymać tę powagę, w sytuacji gdy zakulisowo płynie potok obelg względem sędziego lub sądu. Jakiego rodzaju to potrafią być sformułowania i jak trudno byłoby przejść nad nimi do porządku dziennego, można sprawdzić choćby w uzasadnieniu postanowienia SN z dnia 28 czerwca 2004 r., I PZ 115/03, OSNP 2005, nr 2, poz. 23. W sprawie, której dotyczyło to orzeczenie, pewnea osoba kierowała pisma procesowe do sadu używając:
 
obraźliwych i znieważających słów w rodzaju: <analfabeta prawomocnego rozstrzygnięcia>, <przedszkolaki... w Sądzie Okręgowym w Kielcach>, straty <wymyślone przez pijanych chyba sędziów>, <niezrozumienie przez ten sam pijany zespół sędziów różnicy między umową o pracę a zleceniem na wykonanie dodatkowych robót>, <pomylenie pozwanego w wyroku kasacyjnym czy sygnatury akt w postanowieniu z dnia 11 kwietnia 2002 r.> jako wynik <zmowy, fałszu, korupcji, pijaństwa>".
Ponadto, istnienie regulacji karnoprawnych, które są możliwe do zastosowania, w sytuacji gdy nie można stosować kar porządkowych, nie jest wystarczającym uzasadnieniem dla wyłączenia możliwości zastosowania kar porządkowych w określonym zakresie, jakościowo jednakowym z tym, który jest objęty karami porządkowymi, ponieważ to właśnie prowadzi do zaostrzenia represji z jednej strony, a jednocześnie wobec nieadekwatności kar do zachowań, do unikania stosowania represyjnych przepisów, czyli w rezultacie do bezkarności zachowań godzących w dobra osobiste podmiotów znajdujących się w określonej sytuacji i w powagę sądu. Zdaniem TK (4) oparte na represji budowanie autorytetu organów władzy publicznej i funkcjonariuszy publicznych obraca się ostatecznie przeciwko wartościom, którym zastosowanie represji ma służyć. Z drugiej strony z orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka wynika, że sądom przysługuje respekt i szacunek wynikający wyłącznie z samego faktu powierzenia im sprawowania wymiaru sprawiedliwości (5). Artykuł 10 ust. 1 EKPCz gwarantuje swobodę wyrażania opinii (ust. 2 określa granice tej swobody). Edward Skałka (6) odbywał karę pozbawienia wolności i kiedy otrzymał od sędziego penitencjarnego odpowiedź na swoje wystąpienia, skierował skargę na tego sędziego, określając sędziów jako błaznów, kretynów, analfabetów, durniów, spotęgowanych kretynów i innymi inwektywami. Na podstawie art. 236 d.k.k. został skazany na osiem miesięcy pozbawienia wolności. Trybunał stwierdził, że praca sądów musi cieszyć się zaufaniem publicznym i powinna być chroniona przed nieuzasadnionymi atakami. Nie jest wolna od krytyki, ale istnieje rozróżnienie między krytyką a obrazą. Wskazał jednocześnie, że zastosowana kara była nieproporcjonalna do celu – autor listu powinien zostać ukarany, jednak orzeczona kara była niewspółmiernie surowa. Trybunał podkreśla, że nie można posługiwać się zniewagą jako formą wyrażania swoich opinii i za zakazane sposoby naruszenia autorytetu wymiaru sprawiedliwości uznaje wypowiedzi, zawierające obraźliwe i zniesławiające ataki, niezależnie od wypowiadania ich na sali sadowej, w pismach procesowych, listach przesłanym przeciwnikom procesowym czy władzom sądowym lub mediom (7).
Podsumowując, uważam, że choć sędzia powinien w pierwszej kolejności działać samym autorytetem i powagą urzędu, niekiedy jest to niemożliwe i jedyna skuteczna rada na chamstwo w sądzie, to nieuchronna, szybka dolegliwa kara. (np. finansowa, krótko-aresztowa lub inna spełniająca te kryteria).
.....
 
I dlatego mam dylemat dotyczący sytuacji, którą opisałam przed chwilą w poprzednim poście.

 

 

___________
(1) Bellerofon czyli o sprawiedliwości nierychliwej, Europejski przegląd sądowy, listopad 2009, s. 58, autor oznaczony jako „Acus"
(2) A. Nowak, Glosa do postanowienia SN z dnia 28 czerwca 2004 r., I PZ 115/03, MoP 2006, nr 8, s. 448
(3) T. Ereciński, J. Gudowski i J. Iwulski (w:) J. Gudowski (red.), Komentarz do prawa o ustroju sądów powszechnych i ustawy o Krajowej Radzie sadownictwa, Warszawa 2002, s. 133
(4) wyrok TK z dnia 11 października 2006 r., P 3/06, OTK-A 2006, nr 9, poz. 121
(5) J. Misztal-Konecka, Szacunek dla sądów – należny czy zasłużony? Rozważania nad obowiązkiem poszanowania władzy sądowniczej w dwóch orzeczeniach ETPCz w sprawach polskich, Kwartalnik Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury 2013, zeszyt 3 (9), s. 47
(6) wyrok ETPCz z dnia 27 maja 2003 r., 43425/98
(7) por. J. Misztal-Konecka, Szacunek dla sądów..., s. 54 i powołane tam orzecznictwo ETPCz
 

O granicach

Najpierw odsyłam do pewnego postu o przekraczaniu granic.
 
Zdarzenie tam opisane zainspirowało mnie, by podzielić się z sędziami i innymi prawnikami, moim stanowiskiem dotyczącym chamstwa w pismach kierowanych do sądu (sędziów). 
 
Ale po kolei: najpierw zdarzenie, które było mi natchnieniem do nowych przemyśleń o granicach chamstwa i - co ważniejsze - granicach odporności na chamstwo:
 

niedziela, 13 lipca 2014

Sędzio, czy chciałbyś wykorzystać wszystko, co jest możliwe?

Dostałam dziś via e-mail linki do nieistotnych filmów na You tube. Jednak tą drogą dotarłam do ważnego filmu.
Ktoś mogłby pomyśleć: no, fajne, ale dla sędziow-karnistów czy dla prokuratorow...
Ja widzę w tym także przyszłość (lub teraźniejszość) sędziow cywilistów.
Oczywiście kiedy odpowiednio zmodyfikuje się ich zakres obowiązków. Tak, aby mieli czas na zaawansowaną analizę tego, co mówi świadek. Zwłaszcza, gdy jedynym dowodem jest świadek.
 
 
Warto obejrzeć całość.

czwartek, 10 lipca 2014

Myśli nieuczesane o prawie i wymiarze S.

Komentarz do poprzedniego wpisu zainspirował mnie do przytoczenia tych nieuczesnych myśli Stanisława Jerzego Leca, które traktują o... prawie i wymiarze sprawiedliwości: 
 
"Konstytucja państwa powinna być taka, by nie naruszała konstytucji obywatela"
 
"Nie wiem, kto jest praworządny, ja jestem prawożądny"
 
"Już sam znak paragrafu wygląda jak narzędzie tortury"
 
"Możnaby wynaleźć karę  dożywotniego więzienia obostrzoną sztucznym przedłużaniem życia"
 
"I bezstronni nie są bezstronni. Są za sprawiedliwością"
 
"Ludzie mylą ustawodawstwo z prawodawstwem"
 
"Ludzie są w rękach r z e c z o-znawców"
 
"Czy zbrodnie nie przewidziane w prawodawstwie są nielegalne?"
 
"Nieznajomość prawa nie zwalnia z odpowiedzialności. Ale znajomość często"
 
"W niejednym procesie przeciwstawia się wymowie dowodów jedynie wymowę adwokatów"
 
"I bezprawie może być skodyfikowane"
 
"Sądy grodzkie, powiatowem najwyższe. Przesądy"
 
"Czy i Gmach Sprawiedliwości winno się budować od lochów począwszy?"
 
"Gdy widzę przepaskę na oczach Temidy, muszę zawsze popatrzeć na jej ręce, czy nie są związane"
 

_____________
cytowane ze zbioru: Stanisław Jerzy Lec, "Myśli nieuczesane. Wszystkie", wydawnictwo Noir sur le Blanc, 2007 r.

środa, 9 lipca 2014

Czy art, 207 kpc ogranicza prawo do sądu? cz. 3 i ostatnia


Cytowana przeze mnie w dwóch poprzednich postach autorka, Anna Krzyżanowska (1),  postawiła tezę, w ślad za działaniem sądu rejonowego, który postawił pytanie Trybunałowi Konstytucyjnemu w tej sprawie, że art. 207 k.p.c. w obecnym brzmieniu narusza prawo do sądu, ponieważ pozbawia stronę części podmiotowości w procesie cywilnym. Przypomnę, że chodzi o to, iż W toku sprawy złożenie pism przygotowawczych następuje tylko wtedy, gdy sąd tak postanowi, chyba że pismo obejmuje wyłącznie wniosek o przeprowadzenie dowodu (§ 3) a pismo przygotowawcze złożone z naruszeniem tego przepisu, podlega zwrotowi (§ 7). Warto postawić trzy pytania:

1.   Kiedy dochodzi do ograniczenia prawa do sądu, a kiedy do zapobiegania nadużywaniu prawa do sądu?

2.   Czy przepis, w obecnym brzmieniu, stanowi ograniczenie prawa do sądu?

3.   Czy powinien istnieć przepis stanowiący odpowiednik art. 5 k.c. sankcjonujący nadużycie prawa procesowego?

Nadużycie prawa do sądu KONTRA naruszenie prawa do sądu

Zagadnienie dotyczące konstytucyjności art. 207 k.p.c. (zobacz poprzedni post) ilustruje szerszy problem: czy taki lub inny przepis stanowi naruszenie prawa do sądu czy sposób przeciwdziałania nadużyciu prawa do sądu?

Naruszenia grożą ze strony władzy, nadużycia ze strony uczestników i stron postępowania.

W kontekście (nie)konstytucyjności art. 207 k.p.c. zajmę się jednym aspektem prawa do sądu i jego potencjalnego naruszenia: jak dociekliwie i jak długo sąd ma się zajmować sprawą.

Zgodnie z art. 6 § 1 k.p.c. sąd powinien przeciwdziałać przewlekaniu postępowania, jednak w taki sposób, aby odbyło się to bez szkody dla wyjaśnienia sprawy (2). Z tego wynika, że celem postępowania jest „wyjaśnienie sprawy”. Polega to na tym, że sąd ma obowiązek „zbadania przedstawionych wniosków, argumentów i dowodów, bez uprzedniego przesądzania o ich znaczeniu dla rozstrzygnięcia sprawy” (3). Jednocześnie „prawo do rzetelnego procesu sądowego obejmuje prawo stron procesu do przedstawienia argumentów mających, ich zdaniem, istotne znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy. Jest ono skuteczne tylko w razie faktycznego wysłuchania tych argumentów przez sąd, a więc ich odpowiedniego rozważenia” (4), a zgodnie z art. 217 § 1 k.p.c. strona może aż do zamknięcia rozprawy przytaczać okoliczności faktyczne i dowody na uzasadnienie swoich wniosków lub dla odparcia wniosków i twierdzeń strony przeciwnej.

Z drugiej jednak strony, zarówno uczestnicy jak i strony postępowania obowiązani są dokonywać czynności procesowych zgodnie z dobrymi obyczajami, dawać wyjaśnienia co do okoliczności sprawy zgodnie z prawdą i bez zatajania czegokolwiek oraz przedstawiać dowody (art. 3 k.p.c.) oraz są obowiązani są przytaczać wszystkie okoliczności faktyczne i dowody bez zwłoki, aby postępowanie mogło być przeprowadzone sprawnie i szybko (art. 6 § 2 k.p.c.).

I sąd ma tego pilnować, ponieważ jest zobowiązany przeciwdziałać przewlekaniu postępowania (art. 6 § 2 k.p.c.). W tym celu sąd pomija spóźnione twierdzenia i dowody, chyba że strona uprawdopodobni, że nie zgłosiła ich we właściwym czasie bez swojej winy lub że uwzględnienie spóźnionych twierdzeń i dowodów nie spowoduje zwłoki w rozpoznaniu sprawy albo że występują inne wyjątkowe okoliczności. Sąd pomija także twierdzenia i dowody, jeżeli są powoływane jedynie dla zwłoki lub okoliczności sporne zostały już dostatecznie wyjaśnione. (art. 217 § 2 i 3 k.p.c.).

Zaprezentowana regulacja, złożona z art. 3, 6 i 217 k.p.c. jest spójna.

Problem powstaje w sytuacji, kiedy strony nie rozumieją zasad kontradyktoryjności postępowania, lub utożsamiają prawo do sądu z prawem do żądania pomocy (prośbą o pomoc). Wynika to prawdopodobnie stąd, że strony nie rozróżniają funkcji wymiaru sprawiedliwości (zwłaszcza w zakresie postępowania procesowego) od funkcji organów administracji publicznej. Zgodnie z założeniami procedury administracyjnej i Kodeksem postępowania administracyjnego, organy administracji publicznej w toku postępowania stoją na straży praworządności, z urzędu lub na wniosek stron podejmują wszelkie czynności niezbędne do dokładnego wyjaśnienia stanu faktycznego oraz do załatwienia sprawy, mają na względzie interes społeczny i słuszny interes obywateli.  organ administracji publicznej (por. art. 7 i wynikające z tej zasady dalsze przepisy k.p.a.).

Prawo do sądu nie jest tym samym co prawo proszenia o pomoc: pojęcie „prośby o pomoc” jest szersze niż pojęcie „wniosku o załatwienie sprawy” w rozumieniu art. 45 Konstytucji. Jednak, jeśli taka prośba, nie mieszcząca się w granicach prawa do sądu, przybiera formę pisma procesowego, to zaczyna się problem. W tym zakresie pomocna jest regulacja art. 5 k.p.c., zgodnie z którą w razie uzasadnionej potrzeby sąd może udzielić stronom i uczestnikom postępowania występującym w sprawie bez adwokata, radcy prawnego, rzecznika patentowego lub radcy Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa niezbędnych pouczeń co do czynności procesowych. W szczególności dotyczy to treści art. 3, 6 i 217 k.p.c.

Inna sprawa, że strona lub uczestnik, w tym reprezentowani przez profesjonalnych pełnomocników, mogą z rozmysłem nie stosować się do tych przepisów, mając na celu właśnie przewleczenie sprawy. Nie ma w polskim prawie procesowym regulacji, która w ujęciu ogólnym dotyczyłaby problemu nadużywania przez strony i uczestników postępowania ich uprawnień procesowych. Co więcej, pojawiają się wypowiedzi, zgodnie z którymi taka regulacja nie jest możliwa do wprowadzenia.

Zagadnienie nadużycia praw procesowych „jest częściowo tylko uwzględnione w niektórych regulacjach szczegółowych” (5). Często jest to po prostu sankcjonowanie nie podjęcia ciężaru nałożonego na strony przez art. 3 k.p.c.. Poza tym sankcje za poszczególne rodzaje naruszeń tego przepisu, rozproszone w kodeksie postępowania cywilnego:

a)   obowiązek zwrotu kosztów wywołanych ich niesumiennym lub oczywiście niewłaściwym postępowaniem (art. 103 § 1 k.p.c.);

b)   skazanie na grzywnę (art. 120 § 3 i 4 k.p.c.)

c)   pominięcie spóźnionych dowodów (art. 207 i 217 k.p.c.)

d)   uznanie za przyznane faktów (art. 230 k.p.c.)

e)   niekorzystna ocena dowodów (art. 233 § 1 k.p.c.)

f)    negatywna ocena odmowy przedstawienia dowodu przez stronę (art. 233 § 2 k.p.c.)

g)   skazanie na grzywnę strony, która w zlej wierze lub lekkomyślnie zgłosiła zarzuty (art. 252 i 253 oraz 255 k.p.c.)

h)   pominięcie przez sąd drugiej instancji nowych faktów i dowodów, jeżeli strona mogła je powołać w postępowaniu przed sądem pierwszej instancji, chyba że potrzeba powołania się na nie wynikła później (art. 381 k.p.c.)

i)     zastosowanie środków przymusu w wypadku niezłożenia wykazu lub odmowy odpowiedzi (art. 916 kpc).

W ustawie nowelizującej art. 207 k.p.c. wskazuje się, że nie jest to pełne rozwiązanie problemu nadużywania uprawnień procesowych, jednak uznano, że na obecnym etapie rozwiązanie dalej idące nie byłyby możliwe” (6). Natomiast przyjęto rozwiązanie, zgodnie z którym ciężar wspierania postępowania jest ujęty normatywnie i istnieją „rozwiązania upoważniające sąd – w ramach ściśle zakreślonej władzy dyskrecjonalnej – do pominięcia spóźnionych przytoczeń prezentowanych przez strony i uczestników postępowania” (7). Ponadto, „przy realizacji skupienia materiału procesowego i przyśpieszenia postępowania sąd ma istotne możliwości, wynikające (…) z tzw. formalnego i materialnego kierownictwa procesem (…). To na sądzie spoczywa w dużej mierze odpowiedzialność za należyte gromadzenie materiału procesowego”. Wyrazem tego jest art. 6 § 1 k.p.c., który nakłada na sąd  obowiązek przeciwdziałania przewlekaniu postępowania i dążenia do tego, aby rozstrzygnięcie nastąpiło na pierwszym posiedzeniu, jeżeli jest to możliwe bez szkody dla wyjaśnienia sprawy.

Odnośnie do opcji generalnego uregulowania kwestii nadużycia praw procesowych, jest kilka możliwości:

a)   wprowadzić regulację analogiczną do tej z art. 5 k.c.

b)   nic nie robić

c)   nie uwzględniać tych dowodów, które są zdobyte z naruszeniem przepisów (lub dobrych obyczajów);

Nie widzę przeszkód dla wprowadzenia do k.p.c. odpowiednika art. 5 k.c.

Po pierwsze należy pamiętać, że prawo do sądu nie jest prawem instrumentalnym, jedynie umożliwiającym realizację praw autonomicznych, lecz jest prawem autonomicznym. W takiej sytuacji może powstać sytuacja jego nadużycia jak samodzielnie funkcjonującego prawa.

Po drugie nie należy bać się takiego rozwiązania, ponieważ ma dotyczyć sytuacji skrajnych, tak samo zresztą jak regulacja art. 5 k.c. Czy ktoś słyszał, by sądy nadużywały art. 5 k.c.? Przeciwnie, korzystają z niego bardzo ostrożnie.

Wyobraźmy sobie, że osoba o bardzo niskich dochodach „nudzi się”. Wybrała sobie kogoś przypadkowego i wnosi przeciwko niemu pozwy o roszczenia, pierwsze z brzegu, jakiej jej przyszły do głowy. Jest zwolniona z kosztów sądowych. Utrzymuje się z zasiłków. Co do wyegzekwowania od niej kosztów przyznanych drugiej stronie – komornicy są bezsilni. Jaka jest rola wymiaru sprawiedliwości w takiej sprawie i jak powinny być ukształtowane instytucje kodeksu postępowania cywilnego, aby przeciwdziałać takiej sytuacji?

Weźmy inną sytuację. Taka „nudząca się” osoba może także w inny sposób sparaliżować wymiar sprawiedliwości w określonym sądzie. Zaopatrzy się w książkę telefoniczną (za darmo lub kupi za parę złotych). W kafejce internetowej przygotuje pozew na stronę (ca. 2 złote za użycie internetu). Wydrukuje 500 sztuk (45 zł czyli 500x0,09 zł). Naniesie nazwiska i adresy osób wybranych z książki telefonicznej i złoży pozwy w sądzie, na dzienniku podawczym (żeby nie wydawać na znaczki). Załóżmy, że wzięcia na cel jeden wydział sądu rejonowego, gdzie pracuje 10 sędziów. Do tego wydziału trafia ryza pozwów. Każdy sędzia dostanie średnio 50 pozwów. I się zacznie.

„Obsługa” tych spraw oczywiście wywołuje skutki dla innych stron w innych sprawach: sędzia ma nierozciągliwą ilość czasu, więc albo pozostałym poświęci mniej czasu albo będą dłużej czekać na rozstrzygnięcie. Można poważnie rozważać, czy działanie „nudzącego się” nie stanowi nadużycia prawa do sądu, w tym przez sam fakt ograniczenia prawa do sądu innych osób.

Podkreśla się, że art. 3 k.p.c. statuuje zakaz tzw. kłamstwa procesowego i wymaganie kompletności wyjaśnień stron. Niekiedy twierdzi się, że przepis ten określa obowiązek lojalności. Nie zgodzę się z tym, ponieważ w procesie zwykle powstaje problem nielojalności i to on jest podstawą wniesienia pozwu, stąd trudno liczyć na to, by strony, w dochodzeniu rozstrzygnięcia sporu bazującego na nielojalności, zachowywały się lojalnie. Wskazywanie okoliczności niekorzystnych dla siebie, to także fikcja, w tym kontekście oraz w kontekście postępowania kontradyktoryjnego. Taka jest jedna z najwyższych cen istnienia systemu kontradyktoryjnego; prowadzi on do sytuacji, w której zanika tendencja do uczciwego zachowania oraz załamują się relacje międzyludzkie”. (8) Dlatego muszą istnieć instytucje w procedurze cywilnej, które pozwalają zapobiegać nadużywaniu prawa do sądu.

Zapewne nie umknęło uwagi czytelników, że pisząc na temat konstytucyjności art. 207 k.p.c., ani razu nie wspomniałam o tym przepisie (nie licząc wymienianki przepisów sankcjonujących). Dlaczego? Uważam, że art. 207 k.p.c. nie wyłącza prawa do bycia wysłuchanym. Ubiera to prawo – a więc prawo do sądu - w pewne rygory.

Jak wskazuje cytowany w artykule (9) prawnik, Andrzej Olaś, zgodnie z zasadą proporcjonalności wynikającą z art. 31 ust. 3 konstytucji ograniczenie prawa musi być proporcjonalne do osiąganych za jego pomocą celów. Proporcjonalność zakłada niezbędność podjętych środków i ich skuteczność. Jego zdaniem, zależnie od spełnienia się tych przesłanek, TK może uznać niekonstytucyjność art. 207 par. 3 i 4 k.p.c.

Moim zdaniem konstytucyjna zasada proporcjonalności nie została naruszona. Natomiast została naruszona prakseologiczna (10) zasada niezbędności. Całkowicie zbędne, a nawet szkodliwe (choć nie niekonstytucyjne) są paragrafy od 5 do 7 artykułu 207 k.c. Zobaczymy:
 


 

Art. 207 § 5. Zarządzając doręczenie pozwu, odpowiedzi na pozew lub złożenie dalszych pism przygotowawczych, przewodniczący albo sąd, jeżeli postanowił o złożeniu pism przygotowawczych w toku sprawy, pouczają strony o treści § 6.

§ 6. Sąd pomija spóźnione twierdzenia i dowody, chyba że strona uprawdopodobni, że nie zgłosiła ich w pozwie, odpowiedzi na pozew lub dalszym piśmie przygotowawczym bez swojej winy lub że uwzględnienie spóźnionych twierdzeń i dowodów nie spowoduje zwłoki w rozpoznaniu sprawy albo że występują inne wyjątkowe okoliczności.

§ 7. Odpowiedź na pozew złożona z naruszeniem § 2 podlega zwrotowi; zwrotowi podlega także pismo przygotowawcze złożone z naruszeniem § 3.

 

 
Najistotniejszy tutaj art. 207 § 6 k.p.c. jest powtórzeniem art. 217 § 2 k.p.c. (zbędny). Najbardziej kontrowersyjny art. 207 § 7 k.p.c. jest bezużyteczny (z powodów wskazanych w poprzednim poście; po krotce: po pierwsze można go ominąć, a po drugie nie tylko strony i profesjonalni pełnomocnicy, ale także sędziowie uważają go za nadmiernie formalny i zbyt zautomatyzowany, a w konsekwencji nieużyteczny dla postępowania, (zbędny po raz drugi). Art. 207 § 5 k.p.c. jest tylko konsekwencją dwóch cytowanych paragrafów, więc jak i one – zbędny, (zbędny po raz trzeci).

Podsumowując, art. 207 k.p.c. we wskazanym zakresie jest zgodny z Konstytucją, tylko całkowicie zbędny w sensie prakseologicznym. Poslużę się na koniec słowami TK:

Jeśli chodzi o formalną i materialną realizację prawa do sądu, to bez należytego w sensie prakseologicznym funkcjonowania sądów na długo aktualne pozostanie rozróżnienie poczynione przez TK pomiędzy formalną realizacją prawa do sądu, rozumianą jako stworzenie w sensie ogólnym dostępu do drogi sądowej i materialną (rzeczywistą) realizacją tego prawa polegającą na faktycznej możliwości dochodzenia przez uprawnionych ochrony ich interesów przed sądem wyposażonym w kompetencję rozpoznania sprawy ze skutkiem zapewniającym realizację ich roszczeń (11). „Istniejąca niesprawność systemu sądownictwa powszechnego sprawia, że na gruncie prawa polskiego można zasadnie mówić o realizacji prawa do sądu jedynie w pierwszym z podanych wyżej sensów” (12).

 

____________

(1) Anna Krzyżanowska, artykuł „Kodeks ogranicza prawo do sądu”, opublikowany 27 czerwca br na portalu www.prawnik.pl, pochodzący z Dziennika Gazety Prawnej;
(2)           Art. 6. § 1 k.p.c. Sąd powinien przeciwdziałać przewlekaniu postępowania i dążyć do tego, aby rozstrzygnięcie nastąpiło na pierwszym posiedzeniu, jeżeli jest to możliwe bez szkody dla wyjaśnienia sprawy;
(3)           A. Nowicki, Komentarz do art.6 Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności [w:] Nowicki Marek Antoni, Wokół Konwencji Europejskiej. Komentarz do Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, LEX/el 2010 r;
(4)           Tamże;
(5)           pkt III.2. uzasadnienia do ustawy z 16 września 2011 r., o zmianie ustawy Kodeks postępowania cywilnego oraz niektórych innych ustaw, Dz.U. 2011 nr 233, poz. 1381, zmieniającej ustawę z dniem 3 maja 2012 r.;
(6)           Tamże ;
(7)           pkt III.3 w/w uzasadnienia;
(8)           Tannen Deborah, „Cywilizacja kłótni”, Zysk i S – ka, wyd. I, 2003 r., s. 208;
(9)           Anna Krzyżanowska, cytowany wyżej artykuł „Kodeks ogranicza prawo do sądu”;
(10)        Prakseologia, określana „gramatyką czynu” to nauka o skuteczności działania;
(11)        uchwała z 25.01.1995 r., W 14/94, OTK 1995, nr 1, poz. 19;
(12)        J. Sadomski (sędzia) [w:] J. Sadomski, K. Zaradkiewicz, „Wybrane zagadnienia reformy wymiaru sprawiedliwości”. Głos w dyskusji, Instytut Wymiaru Sprawiedliwości;

wtorek, 1 lipca 2014

Czy art. 207 kpc ogranicza prawo do sądu? cz 2


Biorąc pod uwagę pierwszą, z dwóch wskazanych w poprzednim poście, perspektyw oceny art. 207 k.p.c., odpowiadam sobie na pytania:

1.   Czy cele stawiane przepisowi nie mogły być realizowane przed jego modyfikacją?

2.   Czy, przy założeniu, że odpowiedź na pytanie pierwsze będzie negatywna, można uznać, że przepis pozwala zrealizować postawione mu cele?

Cele te, to, przypomnę:

1.   przyspieszenie postępowania;

2.   ograniczenie praktyki umyślnego przewlekania sprawy;

3.   zabezpieczenie prawa stron do rozpoznania sprawy bez zbędnej zwłoki i umożliwienie zdyscyplinowanie stron;

4.   wzmocnienie realizacji zasady koncentracji materiału procesowego;

Proponuję przyjrzeć się, w kontekście tych celów uprzedniego i obowiązującego brzemienia art. 207 k.p.c. (3) oraz art. 217 k.p.c.

Od początku obowiązywania art. 207 k.p.c., przewodniczący mógł (początkowo tylko w sprawach „zawiłych” lub „rozrachunkowych”), zarządzić przed pierwszą rozprawą wniesienie odpowiedzi na pozew lub także w miarę potrzeby wymianę przez strony dalszych pism przygotowawczych, oznaczając porządek składania pism, termin, w którym pisma należy złożyć, i okoliczności, które mają być wyjaśnione. W toku sprawy sąd mógł zarządzić wymianę pism. (4) Czyli sąd (przewodniczący) mógł, korzystając z tego przepisu, zaplanować postępowanie, szkicując jego scenariusz. (5)

Następnie te zasady wnoszenia pism procesowych objęły wszystkie sprawy (a nie tylko zawiłe lub rozrachunkowe (6)), ale pojawiła się pewna różnica.

Polega ona na tym, że wcześniej „W toku sprawy wymianę pism mógł zarządzić sąd”, co nie stało wnoszenia pism przez strony bez zarządzenia, a obecnie „złożenie pism przygotowawczych następuje tylko wtedy, gdy sąd tak postanowi”. Ponadto obecnie „sąd pomija spóźnione twierdzenia i dowody, chyba że strona uprawdopodobni, że nie zgłosiła ich w pozwie, odpowiedzi na pozew lub dalszym piśmie przygotowawczym bez swojej winy lub że uwzględnienie spóźnionych twierdzeń i dowodów nie spowoduje zwłoki w rozpoznaniu sprawy albo że występują inne wyjątkowe okoliczności”, a jeśli te przesłanki nie zostaną spełnione, pismo podlega zwrotowi. (7)

Podsumowując ewolucję art. 207 k.p.c., (8), sąd (przewodniczący) zawsze mógł na podstawie tego przepisu układać „scenariusz” postępowania, a strony mogły brać w tym czynny udział, wnosząc pisma. Teraz ten wpływ jest ograniczony, ponieważ udział strony w układaniu scenariusza za pomocą wnoszonych pism, musi zostać uprzednio zaaprobowany przez sędziego. Co nie oznacza, że pisma „nie przyjęte” nie trafią do akt sprawy: zostaną wprowadzone „tylnymi drzwiami”, jako załączniki do protokołu lub odczyty stanowisk w trakcie rozprawy.

Niezależnie od tego jak się te pisma znajdą w aktach, jeśli spełnione zostaną przesłanki pominięcia ich treści, to zostaną pominięte. (art. 207 § 6 k.p.c.).

Z kolei na podstawie art. 217 k.p.c., od początku obowiązywania kodeksu postępowania cywilnego, strona mogła aż do zamknięcia rozprawy przytaczać okoliczności faktyczne i dowody na uzasadnienie swych wniosków lub dla odparcia wniosków i twierdzeń strony przeciwnej, z zastrzeżeniem niekorzystnych skutków, jakie według przepisów kodeksu mogły dla niej wyniknąć z działania na zwłokę lub niezastosowania się do zarządzeń przewodniczącego i postanowień sądu.

Jednocześnie sąd pomijał środki dowodowe, jeżeli okoliczności sporne zostały już dostatecznie wyjaśnione lub jeżeli strona powoływała dowody jedynie dla zwłoki.(9)

Jedyna zasadnicza zmiana tego przepisu, jednoczesna z dyskutowaną zmianą art. 207 k.p.c., polegała na tym, że aktualnie sąd pomija, także na podstawie art. 217 § 2 k.p.c., podobnie jak na postawie art. 207 § 6 k.p.c., spóźnione twierdzenia i dowody, chyba że strona uprawdopodobni, że nie zgłosiła ich we właściwym czasie bez swojej winy lub że uwzględnienie spóźnionych twierdzeń i dowodów nie spowoduje zwłoki w rozpoznaniu sprawy albo że występują inne wyjątkowe okoliczności. (10) Podsumowując, przepis ten zawsze przewidywał pomijanie dowodów powoływanych jedynie dla zwłoki, a teraz przewiduje jeszcze pomijanie spóźnionych twierdzeń i dowodów, chyba, że było to w określony sposób uzasadnione.

Podsumowując uprzednią i obecną regulację składającą się z tych dwóch przepisów, przed 3 maja 2012 r., sąd zawsze mógł układać scenariusz postępowania, zgodnie z prawem i doświadczeniem życiowym, a strona mogła wnosić pisma, przytaczając okoliczności faktyczne i dowody do woli, przy czym sąd pomijał środki dowodowe powoływane dla zwłoki lub na okoliczności już dowiedzione.

Począwszy od 3 maja 2012 r. sąd nadal może układać scenariusz postępowania, tyle, że może zwracać nieprzewidziane pisma stron oraz może pomijać zarówno środki dowodowe powoływane jedynie dla zwłoki lub na okoliczności już udowodnione, jak poprzednio, oraz także spóźnione twierdzenia i dowody, chyba, że zachodzą wymienione w przepisie art. 207 § 6 czy 217 § 2 k.p.c., okoliczności usprawiedliwiające spóźnienie.

Biorąc pod uwagę fakt, iż sąd już poprzednio mógł „sankcjonować” nadużywanie prawa poprzez powoływanie dowodów dla zwłoki, a obecnie może pomijać „spóźnione” twierdzenia i dowody, to regulacja nakazująca zwracać pisma „nie zamówione” jest po pierwsze zbędna (sąd ocenia fakt wniesienia pisma i jego treści na określonym etapie postępowania, tak samo, bez względu jak pismo trafiło do akt); po drugie dodaje pracy sędziom. Chodzi tu o konieczność wydawania postanowień i dyskutowania możliwości przyjęcia pisma, które przewodniczący i tak musi przeczytać, żeby sprawdzić, czy nie zawiera wniosków dowodowych, albo przeczytać w charakterze załącznika do pozwu albo wysłuchać podczas rozprawy – a wreszcie przeczytać z ciekawości, żeby się dowiedzieć, czy przypadkiem strony nie proponują scenariusza alternatywnego do tego przygotowanego przez sąd. 

Rozmawiałam o tym przepisie z sędziami w trakcie wywiadów. (11). Zasadnicze zastrzeżenia dotyczyły dwóch kwestii: po pierwsze nieefektywności regulacji z art. 207 k.p.c.

Wymusza on wydawanie postanowień i to w zasadzie obligatoryjnych, co do zwrotu pisma, lub postanowień dotyczących zgody na złożenie pisma. W praktyce najczęściej takie pismo jest składane jednocześnie z wnioskiem, ponieważ sędzia, aby się dowiedzieć, czy jest „wartościowe” z punktu widzenia sprawy i czy warto wydać zgodę na jego złożenie, musi je przeczytać. To spowodowało, że wcześniej sędzia po prostu czytał pisma składane przez strony i oceniał ich treść pod względem przydatności dla sprawy i ewentualnego powoływania dowodów dla zwłoki, a teraz dokonując tego samego musi się wypowiedzieć w postanowieniu, a niekiedy prowadzić ze stroną korespondencję lub być świadkiem niesmacznych, ale dopuszczalnych zabiegów prawników, wprowadzających pismo do akt w formie załącznika do protokołu lub odczytu na rozprawie. To naraża na szwank powagę sądu. Zupełnie wystarczającym było by uzupełnienie art. 217 k.p.c. o możliwość pomijania określonych twierdzeń i dowodów, (12) bez dublowania regulacji dotyczącej pomijania w art. 207 § 6 i 217 § 2 k.p.c.

Z powyższej analizy wynika, że:

Ad. 1. Cele stawiane art. 207 k.p.c. mogły być z powodzeniem realizowane we wcześniej obowiązującym stanie prawnym, a już w szczególności po nowelizacji art. 217 k.p.c., bez konieczności nowelizacji art. 207 k.p.c.

Ad. 2. Nawet gdyby tak nie było jak w punkcie powyżej, to art. 207 k.p.c. w obecnym brzmieniu nie spełniałby założonych celów, z dwóch powodów: po pierwsze można go obejść w majestacie prawa; po drugie przeczy on zasadom logiki: sąd, aby dowiedzieć się, czy zezwolić na złożenie pisma, musi je najpierw przeczytać, czy postąpić tak samo jak wtedy, gdyby strona składała je bez potrzeby uzyskania zgody.
 
___________

 
(1)        Pomijam przy omawianiu zmian tego przepisu, zmiany podmiotowe, czyli fakt, iż pierwotnie przepis odwoływał się do jednostek gospodarki uspołecznionej, a następnie zmieniał się katalog profesjonalistów, tj. adwokatów, radców prawnych czy rzeczników patentowych, których dotyczyły zaostrzone rygory składania pism – będę ich nazywać zbiorczo i niezależnie od zmiennego składu katalogu tych podmiotów, „Profesjonalistami”.

(2)        art. 207 § 2 k.p.c., tekst pierwotny, Dz.U.1964.43.296

(3)        Począwszy od 1 lipca 2000 r. stronę reprezentowaną przez Profesjonalistę, przewodniczący mógł zobowiązać do złożenia w wyznaczonym terminie pisma przygotowawczego, w którym strona jest obowiązana do powołania wszystkich twierdzeń, zarzutów i dowodów pod rygorem utraty prawa powoływania ich w toku dalszego postępowania. (art. 207 § 3 k.p.c. zmiana, Dz.U.2000.48.554  art. 1) Następnie zniesiono zaostrzony, wobec stron reprezentowanych przez Profesjonalistów, rygor, a zasady wnoszenia pism procesowych zostały ujednolicone dla wszystkich stron oraz dla wszystkich spraw (a nie tylko zawiłych lub rozrachunkowych)

(4)        Tak samo jak poprzednio, przy czym wcześniej było to określane zarządzeniem wymiany pism przygotowawczych.

(5)        art. 207 k.p.c. zmiana, Dz.U.2011.233.1381, art. 1

(6)        Pomijając regulację różnicującą wcześniej strony reprezentowane i niereprezentowane przez Profesjonalistów.

(7)        art. 217 k.p.c. tekst pierwotny Dz.U.1964.43.296

(8)        art. 217 k.p.c. zmiana Dz.U.2011.233.1381  art. 1

(9)        Badania przeprowadzone w ramach przygotowywania rozprawy habilitacyjnej nt kompetencji sędziego do podejmowania decyzji, jako warunku skuteczności wymiaru sprawiedliwości w sprawach cywilnych;

(10)     Zasadność tego przepisu mogłaby być oceniana odrębnie, ale w tym poście skupiam się na ocenie ograniczania możliwości składania pism, a nie na zasadach oceny ich treści, stosowanie do terminu, kiedy zostały złożone.