W
związku z faktem ograniczeń wynikających z ustawy o prawie autorskim i prawach
pokrewnych, jedynie cytuję fragmenty mojej glosy do uchwały SN z dnia 26 października 2011 r., I KZP 8/11. Prawdopodobnie większość
sędziów i innych profesjonalnych prawników, ma dostęp do LEX-a, więc w razie
chęci zapoznania się z całością, tam odsyłam. Teza glosowanego orzeczenia brzmi:
„Kary
porządkowe określone w art. 49 § 1 ustawy (…) Prawo o ustroju sądów
powszechnych (…) mogą być stosowane tylko wobec osób obecnych w czasie i
miejscu wykonywania czynności sądowych, gdy osoby te bądź to naruszają powagę,
spokój lub porządek tych czynności, bądź to ubliżają sądowi, innemu organowi
państwowemu lub osobom biorącym udział w tej czynności, niezależnie od tego, w
jakiej formie to czynią. Kar tych nie stosuje się natomiast do czynów co prawda
naruszających dobra chronione przepisem art. 49 § 1 wskazanej wyżej ustawy,
dokonanych jednak poza miejscem i czasem rozprawy, posiedzenia lub innej
czynności sądowej, w tym w szczególności w formie pisma złożonego do sądu”.
W glosie (krytycznej…) podnoszę, że:
Nie jest jasne, dlaczego uchybienie sądowi
ustnie ma być sankcjonowane w trybie porządkowym, a pisemnie – w trybie
postępowania karnego, przy uproszczonym założeniu, że słowa wypowiedziane i
napisane są te same. Ubliżanie na sali rozpraw może mieć taką samą treść i
ciężar gatunkowy, jak ubliżanie dokonane drogą pisemną poprzez wysłanie pisma
do sądu.
W praktyce trudno sobie wyobrazić, by sąd
uruchamiał machinę postępowania karnego za każdym razem, kiedy określone
zachowanie nie zdarzy się na sali sądowej. „Jeżeli ustawodawca nadmiernym
rygoryzmem sankcji (brak «widełek», brak kary innej niż izolacyjna) skrępuje
sędziemu ręce, ograniczając go w wyborze adekwatnej kary, determinowanej
ciężarem winy i cechami sprawcy – to sądy będą uciekały od orzekania" (1).
Autor tego stwierdzenia wskazuje, że to nie przypadek, iż nie dochodzi do
skazania w przypadkach nawet ewidentnych zniewag, gdzie sąd nie ma wyboru i nie
może orzec grzywny, lecz tylko karę pozbawienia wolności. Wynika to właśnie ze
wskazanej rozbieżności między sankcjonowanym zachowaniem a widełkami kary.
Na istotną kwestię zwraca uwagę A. Nowak w
glosie do jednego z postanowień SN. Zgadza się, że omawiany przepis (art. 49
ust. 1 u.p.s.p.) ma zagwarantować doraźną ochronę powagi sądu i dóbr osobistych
innych osób, jednak wskazuje, iż „o ile w postępowaniu karnym regułą jest
bezpośredni udział podsądnych w procesie, w przypadku postępowania cywilnego
częstokroć mamy do czynienia z rozstrzygnięciem spraw pominięciem ich bezpośredniej
styczności z sądem. W ostatnim z wymienionych postępowań, w praktyce prym
dowodowy wiodą dokumenty, ewentualne przesłuchanie stron – wymagające
stawiennictwa osobistego – ma charakter subsydiarny. Nie sposób akceptować, by
sąd pozostawał obojętny na pozamerytoryczne treści uwłaczające mu, jak i innym
osobom uczestniczącym w procesie. Eliminowaniu tego typu zachowań służyć ma
właśnie art. 49 u.p.s.p. Odsyłanie w tym zakresie sądów na drogę odłożonej w
czasie sankcji przewidzianej przez prawo karne mijałoby się z celem przepisu
[...] sprzyjając eskalacji zachowań niewłaściwych oraz dalszej destrukcji
procesu za milczącym zezwoleniem gospodarza procesu, którym jest sąd" (2).
W pełni zgadzam się z najprostszym, a
także znajdującym uzasadnienie zarówno w wykładni językowej, systemowej, jak i
celowościowej stwierdzeniem T. Erecińśkiego, J. Gudowskiego i J. Iwuskiego, że
„ogólna formuła «ubliżenie sądowi» bez uściślenia, o jaki sposób ubliżenia
chodzi obejmuje wszystkie formy (przejawy) tego zachowania się, a więc także
ubliżenie na piśmie" (3).
Za „szeroką" wykładnią art. 49 ust. 1
p.u.s.p. ma przemawiać m.in. fakt, że wykładnia celowościowa, zgodnie z którą
istota unormowań składających się na „policję sesyjną" sprowadza się do
doraźnego utrzymania powagi sądu, wydaje się słuszna, jednak konkuruje z nią
wykładnia celowościowa, zgodnie z którą postępowanie sądowe, zwłaszcza w
sprawach cywilnych, w dużej mierze skupia się na czynnościach sądu wykonywanych
poza salą sądową, w „zaciszu" gabinetu sędziowskiego. W tej sytuacji nie
ma podstaw, by ochroną objąć tylko tę część czynności, które są wykonywane
publicznie, skoro trudno było by przyjąć, że godność urzędu sprowadza się
wyłącznie do ochrony w ramach sali sądowej. Skoro postępowanie sądowe powinno
się toczyć w atmosferze spokoju, powagi, a także szacunku dla urzędu sędziego,
to trudno będzie utrzymać tę powagę, w sytuacji gdy zakulisowo płynie potok
obelg względem sędziego lub sądu. Jakiego rodzaju to potrafią być sformułowania
i jak trudno byłoby przejść nad nimi do porządku dziennego, można sprawdzić
choćby w uzasadnieniu postanowienia SN z dnia 28 czerwca 2004 r., I PZ 115/03,
OSNP 2005, nr 2, poz. 23. W sprawie, której dotyczyło to orzeczenie, pewnea
osoba kierowała pisma procesowe do sadu używając:
„obraźliwych i znieważających słów w rodzaju: <analfabeta
prawomocnego rozstrzygnięcia>, <przedszkolaki... w Sądzie Okręgowym w
Kielcach>, straty <wymyślone przez pijanych chyba sędziów>, <niezrozumienie
przez ten sam pijany zespół sędziów różnicy między umową o pracę a zleceniem na
wykonanie dodatkowych robót>, <pomylenie pozwanego w wyroku kasacyjnym
czy sygnatury akt w postanowieniu z dnia 11 kwietnia 2002 r.> jako wynik <zmowy,
fałszu, korupcji, pijaństwa>".
Ponadto, istnienie regulacji
karnoprawnych, które są możliwe do zastosowania, w sytuacji gdy nie można
stosować kar porządkowych, nie jest wystarczającym uzasadnieniem dla wyłączenia
możliwości zastosowania kar porządkowych w określonym zakresie, jakościowo
jednakowym z tym, który jest objęty karami porządkowymi, ponieważ to właśnie
prowadzi do zaostrzenia represji z jednej strony, a jednocześnie wobec
nieadekwatności kar do zachowań, do unikania stosowania represyjnych przepisów,
czyli w rezultacie do bezkarności zachowań godzących w dobra osobiste podmiotów
znajdujących się w określonej sytuacji i w powagę sądu. Zdaniem TK (4) oparte
na represji budowanie autorytetu organów władzy publicznej i funkcjonariuszy
publicznych obraca się ostatecznie przeciwko wartościom, którym zastosowanie
represji ma służyć. Z drugiej strony z orzecznictwa Europejskiego Trybunału
Praw Człowieka wynika, że sądom przysługuje respekt i szacunek wynikający
wyłącznie z samego faktu powierzenia im sprawowania wymiaru sprawiedliwości (5).
Artykuł 10 ust. 1 EKPCz gwarantuje swobodę wyrażania opinii (ust. 2 określa
granice tej swobody). Edward Skałka (6) odbywał karę pozbawienia wolności i
kiedy otrzymał od sędziego penitencjarnego odpowiedź na swoje wystąpienia,
skierował skargę na tego sędziego, określając sędziów jako błaznów, kretynów,
analfabetów, durniów, spotęgowanych kretynów i innymi inwektywami. Na podstawie
art. 236 d.k.k. został skazany na osiem miesięcy pozbawienia wolności. Trybunał
stwierdził, że praca sądów musi cieszyć się zaufaniem publicznym i powinna być
chroniona przed nieuzasadnionymi atakami. Nie jest wolna od krytyki, ale
istnieje rozróżnienie między krytyką a obrazą. Wskazał jednocześnie, że
zastosowana kara była nieproporcjonalna do celu – autor listu powinien zostać
ukarany, jednak orzeczona kara była niewspółmiernie surowa. Trybunał podkreśla,
że nie można posługiwać się zniewagą jako formą wyrażania swoich opinii i za
zakazane sposoby naruszenia autorytetu wymiaru sprawiedliwości uznaje
wypowiedzi, zawierające obraźliwe i zniesławiające ataki, niezależnie od
wypowiadania ich na sali sadowej, w pismach procesowych, listach przesłanym
przeciwnikom procesowym czy władzom sądowym lub mediom (7).
Podsumowując, uważam, że choć sędzia
powinien w pierwszej kolejności działać samym autorytetem i powagą urzędu,
niekiedy jest to niemożliwe i jedyna skuteczna rada na chamstwo w sądzie, to
nieuchronna, szybka dolegliwa kara. (np. finansowa, krótko-aresztowa lub inna
spełniająca te kryteria).
.....
I dlatego mam dylemat dotyczący sytuacji,
którą opisałam przed chwilą w poprzednim poście.
___________
(1) Bellerofon czyli o
sprawiedliwości nierychliwej, Europejski przegląd sądowy, listopad 2009, s.
58, autor oznaczony jako „Acus"
(2) A. Nowak, Glosa do postanowienia SN z
dnia 28 czerwca 2004 r., I PZ 115/03, MoP 2006, nr 8, s. 448
(3) T. Ereciński, J. Gudowski i J. Iwulski
(w:) J. Gudowski (red.), Komentarz do prawa o ustroju sądów powszechnych i
ustawy o Krajowej Radzie sadownictwa, Warszawa 2002, s. 133
(4) wyrok TK z dnia 11 października 2006
r., P 3/06, OTK-A 2006, nr 9, poz. 121
(5) J. Misztal-Konecka, Szacunek dla
sądów – należny czy zasłużony? Rozważania nad obowiązkiem poszanowania władzy
sądowniczej w dwóch orzeczeniach ETPCz w sprawach polskich, Kwartalnik
Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury 2013, zeszyt 3 (9), s. 47
(6) wyrok ETPCz z dnia 27 maja 2003 r.,
43425/98
(7) por. J. Misztal-Konecka, Szacunek
dla sądów..., s. 54 i powołane tam orzecznictwo ETPCz
Sprawa ma jeszcze jedno dno - czasami ordynarne obelgi zawarte w piśmie kierowane są nie przeciwko sędziemu, a przeciwko drugiej stronie. Po prostu pan pozwany pisze że ten "złodziejski pozew" napisany przez tego ch.. sk..s złodzieja bandytę, żydowskiego pachołka, syjonistycznego nazistę, zbrodniarza, tępego kloca z żelbetowym mózgiem itd może on sobie wsadzić. Krąży nawet anegdota jak to kiedyś w charakterze odpowiedzi na pozew do sądu wpłynęło zdjęcie pośladków pozwanego z zaznaczonym miejscem gdzie powód może go pocałować. I co z tym zrobić? doręczyć drugiej stronie? W kopercie z pieczęcią sądu i pismem, którym informuje się adresata, że sędzia kazał mu to doręczyć?
OdpowiedzUsuńPotrzeba zachowania powagi władzy sądowniczej jest jednym z konwencyjnych wyjątków uzasadniających ograniczenie wolności słowa. Niestety nadal zbyt mało się o to dba.
Jakiś czas byłam urzędnikiem. Zarządzającym zespołem urzędników. Jak wpływało takie pismo, np odwołującego się od decyzji I instancji, to w decyzji II instancji, odpowiedzi na skargę itp. zlecałam napisanie, że "na marginesie wskazuje się, że treść i forma pisma mogą spowodować uznanie, że spełnione zostały znamiona czynu z art. 212 kodeksu karnego, to jest.... - i niewykluczone jest, że osoby, których to dotyczy, podejmą stosowne kroki prawne".
Usuń