Sędzia ma być wierny Konstytucji,
ustawie i sumieniu. Czy sędzia powinien być wierny także orzecznictwu?
Z jednej strony korzystanie z
orzecznictwa mieści się w tym warunku niezawisłości, jakim jest wiedza
wynikająca z oczytania i studiowania („wolność od ignorancji”, „wolność do
otwartości intelektualnej i dociekliwości”).
Ale jest i quazi „negatywna”
motywacja: awans sędziowski zależy m.in. od skuteczności orzekania, rozumianej
jako utrzymywanie się orzeczeń w ramach nadzoru instancyjnego. Pytanie, czy
sędzia nieprzekonany do określonej wykładni, który poddaje się jednak orzecznictwu
z uwagi na tę zależność, jest niezawisły czy nie? Można powiedzieć:
konformista. Ale można też powiedzieć: to jest rozwiązanie systemowe.
Hierarchia orzekania istnieje, wskutek założenia wieloinstancyjności i jest to
założenie systemowe, a poddawanie się orzecznictwu wyższej instancji jest
celowe i zamierzone przez system. Nadzór judykacyjny nie może być i nie jest
traktowany jako nacisk czy wpływ zagrażający niezawisłości, ponieważ jest
mechanizmem samokontrolującego się systemu.
Poza tym trudno uznać za „wpływ”, w
sensie naruszenia niezawisłości, sytuację, w której sędzia, w trakcie
zapoznawania się z orzecznictwem, zmienia swoją decyzję wobec konsekwentnego
orzecznictwa innych sądów. „Przy wszystkich luzach wyboru decyzji, jakie ustawa
pozostawiać może sędziemu (…) pewna jednolitość orzecznictwa jest warunkiem
nieodzownym należytego funkcjonowania społeczeństwa i stąd stanowi ona co
najmniej instrumentalną wartość, która w jakiejś mierze może równoważyć wypadki
rozstrzygnięć w pełni zgodnych ze stosowanym prawem, ale rozstrzygnięć, które w
danym wypadku uznajemy za niesłuszne”. (1)
Jednakowoż istnieją skutki
uboczne poszukiwania w orzecznictwie: „skutkiem takiego mechanizmu jest
funkcjonowanie swoiście pojętego prawa precedensowego. Tym bardziej wątpliwego,
że obecne środki techniczne dają możliwość korzystania z obszernego
orzecznictwa wątpliwej jakości choćby z tego powodu, że jest ono na ten użytek
w różny sposób selekcjonowane” (2)
W odwoływaniu się do orzecznictwa
należy – podobnie jak przy stosowaniu prawa w ogóle – zachować pewien standard.
Pojęcie standardu, w kontekście stosowania prawa, charakteryzuje Ewa Łętowska,
mówiąc, że „standard to pojęcie, które odnosi się do wzorca zachowania. (…)
System prawa składa się zarówno z przepisów, jak i ukształtowanego standardu”.
(3) Tłumaczy, że „może być na przykład prawo, które ma bardzo piękne
potencjalne możliwości, ale na skutek powtarzalnej, źle ukształtowanej
praktyki, standard ochrony przyznawanej przez to prawo jest znacznie niższe niż
to, co w tym prawie tkwi”. (4)
Odwoływanie się do orzecznictwa
też może odbywać się w różnym – niskim lub wysokim – standardzie. „Orzecznictwo
to trzeba jednak zbierać i analizować, aby wiedzieć, jaki jest aktualny
standard, a nie cytować pierwsze z brzegu, może przypadkowe, może marginalne
lub przestarzałe orzeczenie”. (5)
W jednym z wywiadów, które
przeprowadziłam z sędziami, (6) Sędzia wskazuje tu na wpływ środków
informatycznych na proces decyzyjny i jego przebieg: „Publikowanie orzeczeń
może być ryzykowne – w jaki sposób sędziowie z nich korzystają? Proces myślowy
może być powierzchowny, może dojść do kopiowania orzeczeń. Portale orzeczeń
mogą służyć wielu rzeczom: oportunizm, lenistwo, koniunkturalizm, sprawdzanie
swojego sposobu myślenia, bez odwzorowywania. (…) Do ujednolicania orzecznictwa
jest Sąd Najwyższy. Pytanie prawne, a nie inne orzeczenie. Nie precedens, ale
prawo stanowione”. (7)
Zadałam sędziom pytanie o to, czy
porównują rozstrzygane sprawy z innymi, wcześniej prowadzonymi. Odpowiadając na
to pytanie, odnieśli się zarówno do doświadczenia ze swoimi sprawami, jak i do
korzystania z orzecznictwa innych sądów:
„Trzeba trzymać się orzecznictwa,
ponieważ chodzi o pewność strony i pełnomocników. Niedobrze, jak jeden skład
sędziowski orzeka tak, a drugi inaczej.
Przykładowo, kilka osób złożyło pozew, uzyskało korzystny wyrok i
oddalono apelację ich oponenta. Pozostali, będący w podobnej sytuacji, poszli
za ich przykładem i sąd rejonowy orzekł tak samo, jak poprzednio, ale apelacja
nie podzieliła tego stanowiska, więc ta druga grupa ludzi odeszła z kwitkiem i
jeszcze poniosła koszty. Nie może być tak, że jeden skład orzeka w taki sposób,
a drugi inaczej, w tych samych okolicznościach. Dlatego staram się iść za
orzecznictwem Sądu Najwyższego, no, chyba, że to się tak kłóci z moim poczuciem
sprawiedliwości, że się nie da”. (8)
„O ile szczegółów spraw nie
pamiętam, to takie generalne swoje podejście się pamięta”. (9)
„Jak się raz podejmie decyzję, to
później już z reguły nie ma ani czasu, ani chęci na ponowną refleksję. Naprawdę
musi być dobry pełnomocnik, który zmusi sędziego do ponownej refleksji nad
problemem, o którym sędzia już kiedyś myślał”. (10)
„Zapomina się o załatwionej
sprawie, ale pamięta się doświadczenie. Bez sięgania do wcześniejszych spraw”. (11)
„Pod względem stanu prawnego
porównuje się. Pamięta się orzeczenia Sądu Najwyższego lub własne. Pamięta się,
jakie elementy stanu faktycznego potrzeba wyłuskać dla potrzeb orzeczenia,
które wiem, że będzie miało w tej sprawie zastosowanie”. (12)
„Mam osobne akta wewnętrzne i
złote myśli”. (13)
„Działam jak naukowiec, czytam
orzeczenia. Wiedza pomaga. Daje luz”. (14)
„Przykładowo, skąd się bierze
kwoty zadośćuczynienia? To są już wypracowane w orzecznictwie SN kryteria,
które się bierze pod uwagę przy zasądzaniu zadośćuczynienia: w pierwszej
kolejności stopień i trwałość doznanego uszczerbku na zdrowiu, zakres uszkodzeń
ciała, zakres cierpień o charakterze fizycznym, psychicznym, długotrwałość,
intensywność, proces rehabilitacji, zmiany czy konsekwencje uszkodzeń i zmiany
w życiu takiego człowieka, dotychczasowy tryb życia, wiek poszkodowanego. Tych
kryteriów jest masa, które trzeba wziąć pod uwagę, z tym iż wychodzę z
założenia, że to zadośćuczynienie powinno stanowić taką odczuwalną wartość, ono
nie może być symboliczne. Innymi słowy, jeśli ktoś domaga się zadośćuczynienia
i te okoliczności, które zostaną ustalone, co do zasady dają podstawę do
zasądzenia, to nie widzę powodu, żeby jakoś tam to miarkować, zmniejszać, chyba
że ktoś ewidentnie nie doznał w istocie żadnej krzywdy, a próbuje się tą metodą
wzbogacić. Tu znowu rola sądu II instancji jest bardzo ograniczona, dlatego że
sąd okręgowy może zmienić wysokość zadośćuczynienia tylko wtedy, kiedy jest
rażąco niskie lub rażąco wysokie. To jest kompetencja sądu pierwszej instancji,
co do zasady”. (15)
„Myśli się: ja bym to zrobiła
inaczej i zastanawiam się, czy w związku z tym nie uwzględnić apelacji. Pewnie,
że stykamy się tutaj z takimi sprawami, z jakimi mieliśmy do czynienia przed
sądem pierwszej instancji. To w jakiś sposób rzutuje, to jest nasze
doświadczenie, to jest nasza metodyka pracy. To, że się jest w sądzie II
instancji, nie znaczy, że człowiek nie ma jakichś poglądów, czy nie rozpoznawał
w I instancji podobnych spraw. Wręcz przeciwnie. Pewnie, że się człowiek do
tego odwołuje. (…) To, że przechodzimy do II instancji, (…) to jest jakaś
kontynuacja”. (16)
Jednocześnie od dobrego standardu
odbiega sytuacja, w której sędzia nie korzysta z orzecznictwa, ponieważ nie ma
czasu go studiować: (17)
„Z warsztatem polegającym na
znajomości doktryny i orzecznictwa bywa różnie. Taka sytuacja, że siadam,
czytam całość orzeczeń, sprawdzam, czy coś ciekawego, nowego się nie pojawiło,
że mogę poczytać komentarz – to jak problem jest bardzo poważny. To odosobnione
sytuacje. Dopóki problem nie jest poważny, to do orzecznictwa nie ma czasu
sięgać. Patrzę na przepis, i jest tak i tak – to orzekam tak i tak”. (18)
Ten sam sędzia dodaje jednak:
„Jeśli strona powołuje się na sensowne argumenty i to ma ręce i nogi, to nie
jest możliwe, żebym ja, nawet przy tym natłoku spraw, nie przeczytała
wszystkiego, co mi się uda znaleźć na ten temat. Poza tym orzecznictwo SN jest
przecież przełamywane. I zdarzają się orzeczenia w jedną i drugą stronę. Na
szczęście SN zbiera się w sobie i wydaje uchwałę podsumowującą”. (19)
Cytowane wypowiedzi świadczą o
tym, że po pierwsze, sędziowie widzą sens w trzymaniu się orzecznictwa,
zwłaszcza Sądu Najwyższego, jednak do granic, w ramach których ich osobiste i
wewnętrzne przekonanie im na to pozwala.
Po drugie, pamiętają nie tyle
poszczególne sprawy, co raczej swoje doświadczenie z danym zagadnieniem prawnym
i swoje podejście do określonej kwestii prawnej. Przyznają, że trudno następnie
zmienić to podejście, jeśli strony nie zaprezentują mocnej argumentacji.
Jednocześnie pamiętają o tym, że o zastosowaniu konkretnego rozwiązania
decydują ostatecznie fakty danej sprawy. Stosunek sędziów do orzecznictwa
innych sądów można oddać słowami malarzy, którzy określają swój stosunek do
malarstwa innych malarzy.
Gdy mowa o opieraniu się na
orzecznictwie innych sądów jako inspiracji, zacytuję słowa Henri Matisse’a:
„Moją sztukę zawdzięczam wszystkim malarzom”.
Kiedy mowa o docenieniu cudzego
orzecznictwa, przy zachowaniu jednak swojej odrębności, można to także oddać
słowami Henri Matisse’a: „Gdybym nie malował tak, jak maluję, malowałbym jak
Picasso”.
Natomiast kiedy mowa o krytycznym
podejściu, w eleganckiej, lecz wymownej formie, użyję słów Picassa, gdy
krytycznie oceniał obrazy Braque’a wywieszone na wystawie, komentując je
przewrotnie jedynie słowami: „Dobrze powieszone”.
Podsumowując, nie można
stwierdzić, że sędzia powinien być „wierny” orzecznictwu, natomiast należy
zaznaczyć, że powinien wypracować standard korzystania z orzecznictwa taki, aby
korzystanie to stanowiło sposób inspiracji, a nie używanie „gotowców”. (20)
(1) Z. Ziembiński, O
pojmowaniu sprawiedliwości, Lublin 1992, s. 128.
(2) Z. Czarnik,
Prawotwórcza rola sądu a dyskrecjonalność sędziowska, [w:] Dyskrecjonalna
władza sędziego, zagadnienia teorii i praktyki, red. M. Dębiński, R. Pelewicz,
T. Rakoczy, Tarnobrzeg 2012,
http://tarnobrzeg.so.gov.pl/sites/default/files/Dyskrecjonalna%20władza%20sędziego%2C%20
Tarnobrzeg%202012_0.pdf.
(3) (4) (5) E.
Łętowska, Rzeźbienie państwa prawa 20 lat później, w rozmowie z Krzysztofem
Sobczakiem, Lex Wolters Kluwer business, s. 12 i 13
(6) wywiady
prowadzone w 2013 r. z blisko setką sędziów sądu rejonowego i okręgowego,
wydziały cywilne, gospodarczej i wizytacyjne
(7) Wywiad 84, SSO
(8) Wywiad 4, SSR
(9) Wywiad 5, SSO
(10) Wywiad 5, SSO
(11) Wywiad 9, SSR
(12) Wywiad 10, SSR
(13) Wywiad 1, SSO
(14) Wywiad 1, SSO
(15) Wywiad 85, SSO
(16) Wywiad 85, SSO
(17) Ilość pracy
przypadająca na sędziego, czy to w sensie liczby spraw, czy w sensie liczby
zadań wykonywanych w ramach „obsługi sprawy”, odpowiada za obniżenie standardu.
Sędziowie wskazują w wywiadach, że chcieliby i czują, że powinni poświęcić
sprawom więcej czasu, jednak, wskutek liczby spraw lub rodzaju zadań, jest to
niemożliwe.
(18) Wywiad 4, SSR
(19) Wywiad 4, SSR
(20) Wątki
zaczerpnięte z: A.Damasiewicz, "Niezawisłość sędziego
cywilisty w kontekście stabilności prawa" [w:] „Stabilność prawa w kontekście wartości,
instytucji i funkcjonowania systemu prawnego” ed. Naukowa Tadeusz Biernat,
Oficyna Wydawnicza AFM, 2016 r., s. 141-171. W tej publikacji także: o wolności
sędziego od naciskow i wpływów, od własnych preferencji, od arbitralności, od
emocji, od ignorancji i nie wiedzy oraz temat „…A kto będzie pilnował
strażników”. Cała publikacja dostępna w repozytorium Krakowskiej Akademii im.
Andrzeja Frycza Modrzewskiego, w języku polskim (całość książki wraz z
artykułem) i angielskim (cytowany artykuł).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podpisz się nickiem, ktorego będziesz później stale używać - to ułatwia dyskusję.