Wywiad, który przeprowadziłam
kilka dni temu, z jednym z sędziów, miał szczególne znaczenie. Wielu sędziów na
poważnie zaangażowało się w prowadzone przeze mnie rozmowy. Jednak to akurat
ten wywiad miał wymiar także symboliczny. Trwał kilka godzin. To była jedna ze
znaczących inwestycji sędziego w wymiar sprawiedliwości. Chcę, stopniowo,
wykazać, jak znacząca.
Wywiad ten sięgnął tak głęboko
w wymiar sprawiedliwości, że aż się boję, do jakich wniosków poprowadzi. Jeden z
nich już się wyłonił. Nasunął się w czasie operacji chirurgicznej na wymiarze
sprawiedliwości: Temida ma oczy zawiązane, ale prawdopodobnie nie w tym kierunku,
co trzeba.
Temida ma oczy zasłonięte nie w
tym kierunku, którego oczekiwało by społeczeństwo i sami sędziowie. Nie w tym
kierunku, o którym opowiada Konstytucja. Coś tu jest mocno nie dostrzegane.
Zarówno przez tych, którzy udają,
że nie widzą, mimo, że patrzą.
Jak i tych, którzy nie widzą, bo
nawet nie próbują patrzeć.
Czy wymiar sprawiedliwości cierpi,
ponieważ oczy jego architektów są szeroko zamknięte?
A jak mówię niektórym, że nie są sędziami tylko interpretatorami ustaw to się obrażają. To spróbuj postawić przecinek nie tam gdzie trzeba a apelacja Ci wyroczek uchyli. Przecież nie macie żadnej furtki dla własnej inicjatywy.
OdpowiedzUsuńAch, jak bardzo bym chciał się mylić.
Nie widzę sprzeczności między byciem sędzią, a byciem interpretatorem ustaw. Przeciwnie, sądzę, że bycie sędzią polega między innymi na interpretacji ustaw.
OdpowiedzUsuńSędzia jest interpretatorem, w najlepszym tego słowa znaczenia. O czym szczegółowiej piszę w kolejnym poście.