„Gdyby ustawy stosowały się same,
sądy byłyby zbyteczne” (1)
Stawiam
tezę, że prawo, rozumiane przez pryzmat wymiaru sprawiedliwości, to zjawisko
społeczne, a nie zbiór obowiązujących aktów prawnych. Dlatego przedstawiam
prawo jako czteroetapowy proces, w wykonaniu władzy ustawodawczej i
sądowniczej, ułożony w koło, ponieważ czwarty Etap w pewnym sensie prowadzi do pierwszego:
Etap pierwszy to ustanowienie prawa;
Etap drugi to wykładnia prawa;
Etap trzeci to dostosowanie prawa (do warunków społecznych);
Etap trzeci to dostosowanie prawa (do warunków społecznych);
Etap czwarty to zmiana prawa (i ten etap prowadzi de facto do pierwszego, polegającego na ustanawianiu – zmianie – prawa);
Etap pierwszy i czwarty należą do władzy ustawodawczej, a Etap drugi należy do władzy sądowniczej. Spór może dotyczyć Etapu trzeciego: jaka jest granica między dostosowywaniem prawa do kontekstu społecznego, które to zadanie należy do sędziego, a zmianą prawa, które to zadanie należy do ustawodawcy.
„Można wyodrębnić dwie zasadnicze sytuacje (…) prawa (…): funkcjonowanie przepisów prawnych w granicach dopuszczalnej wykładni oraz stan krytyczny uzasadniający konieczność podjęcia inicjatywy ustawodawczej w celu zmiany nieadekwatnego stanu prawnego, którego niedostatków nie można usunąć w drodze wykładni”. (5)
Konieczność dostosowywania prawa przez sędziego wynika stąd, że nie sposób uregulować każdej sytuacji mogącej potencjalnie wystąpić w rzeczywistości.
„Współczesny ustawodawca przeważnie odstępuje od posługiwania się kazuistyką, natomiast przepisom prawnym nadaje charakter norm ogólnych, bardziej otwartych na wykładnię. (…) Przyjmuje się, że ustawodawca reguluje id quo plerumque fit (to, co zdarza się zazwyczaj)”. (6)
To oznacza, moim zdaniem, że ustawodawca pozostawia w treści przepisów zamierzoną lukę prawną, dotyczącą tego, co „nie zdarza się zazwyczaj”. Luka jest zamierzona w tym sensie, że ustawodawca z rozmysłem pozostawia ją do zapełnienia sędziom. Wynika to z racjonalizmu i konieczności.
„Prawo jest czymś uboższym niż system stosunków społecznych. Nie jest zadaniem ustawodawcy dla każdego mogącego powstać stosunku życiowego (społecznego) ustanawianie normy szczególnej. (…) Norma prawna wyrażona w ustawie odznacza się mniejszym lub większym stopniem generalności. Między normą ustanowioną w akcie prawnym, a normą zastosowaną istnieje przestrzeń wypełniana wartościami ocenami filozoficznymi, moralnymi itd. Wiele aktów prawnych (…) charakteryzuje się sformułowaniami ramowymi i klauzulami generalnymi. Podłoże socjologiczne – do którego odnoszą się normy (…) w chwili ich stanowienia – ulega ewolucji. Ustawa zatem w swoich elementach formalnych i materialnych przechodzi przez okres młodości (krystalizacji), dojrzały okres stabilizacji znaczenia normy prawnej oraz okres starzenia się, charakteryzujący się wzrastającym napięciem między formą, a treścią przepisu prawnego. Współczynnik aktywności sędziego i jego twórczej roli wzrasta w miarę zwiększania się napięcia między formą, a treścią przepisu prawnego”. (7)
Mechanicystyczne podejście do funkcji sędziego, któremu nie wolno było dokonywać wykładni prawa, a jedynie je „stosować”, (2) nie sprawdziło się. „W poprzednich epokach, w wielu systemach prawnych obowiązywał pogląd głoszący zakaz dokonywania wykładni przez sądy. (3) Nowoczesne podejście znalazło wyraz w Kodeksie Napoleona zabraniającym odmowy orzekania pod pozorem, że prawo nie jest jasne”. (4)
Wykładnia
i interpretacja odgrywają w tym procesie zasadniczą rolę.
Ponieważ
posługuję się tymi dwoma pojęciami wyjaśniam, jak
rozumiem wykładnię i czy może ona być utożsamiana z interpretacją.
„W języku polskim posługujemy się
dwoma, co najmniej synonimicznymi, terminami określającymi procesy związane z
prawniczą egzegezą, a mianowicie terminem „interpretacja” oraz „wykładnia”.
Wydaje się, że pojęcie wykładni jest zakresowo nieco węższe, bardziej związane
z kontekstem lingwistycznym, a w przypadku prawa z aspektem formalno –
dogmatycznym, czy też z operatywną wykładnią tekstu prawnego. Natomiast pojęcie
interpretacji prawniczej jest bardziej neutralne i można go odnieść do
szerszego, bardziej filozoficznego, kontekstu rozważań dotyczących problemów
wykładni lub uzasadniania prawa”. (8)
Zgadzam się z takim ujęciem
płaszczyzny rozróżnienia wykładni i interpretacji.
Widzę dwie możliwości stosowania
tych pojęć:
Po pierwsze można traktować
wykładnię i interpretację jako synonimy, pozostając przy częstszym korzystaniu
w kontekście prawa, z terminu „wykładnia”. Jednocześnie trzeba rozróżniać
wykładnię językową, która odnosi się do tekstu, od wykładni celowościowej,
systemowej, historycznej, które odnoszą się do kontekstu.
Po drugie można traktować
wykładnię, jako termin odnoszący się do tekstu, a interpretację jako termin
odnoszący się do kontekstu.
Nie wnikając tutaj w „za” i „przeciw”
każdej z opcji, podkreślam, że obok ustalenia stanu faktycznego (w czym sędzia
odgrywa większą lub mniejszą rolę, zależnie od kontradyktoryjności lub
inkwizycyjności danego trybu postępowania), zasadniczą rolą sędziego jest
wykładnia prawa w jego kontekście społecznym. I to bez względu na to, czy takie
„zobaczenie” przepisu w kontekście społecznym określi się „wykładnią
celowościową”, „wykładnią funkcjonalną”, „wykładnią historyczną” czy „interpretacją
prawa”.
Moim zdaniem sędziowie są
interpretatorami ustaw w „najszlachetniejszym” tego słowa znaczeniu.
_________
(2) Użyłam cudzysłowia, ponieważ obecnie trudno sobie wyobrazić stosowanie prawa bez dokonywania jego wykładni, nawet, gdyby to była wykładnia czysto językowa
(3) E Waśkowski, „Teoria wykładni prawa cywilnego s. 37 i n.
(4) K. Piasecki, „Organizacja…” op. cit. s. 63
(5) K. Piasecki, „Organizacja…”, op. cit. s. 60 – 61
(6) K. Piasecki, „Organizacja…”, op. cit. s. 58
(7) K. Piasecki, „Organizacja…”, op. cit. s. 58
(8) J. Stelmach [w:] R. Sarkowicz, J. Stelmach, „Teoria prawa”, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków, 1996 r., wyd. I. s. 62 - 63
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podpisz się nickiem, ktorego będziesz później stale używać - to ułatwia dyskusję.