Autorką neologizmu "błędologia" jest Profesor Ewa Łętowska, dlatego, pozwalając sobie z niego skorzystać, zwaracam Państwu uwagę na jej autorstwo. Jednocześnie podkreślam, iż nie znaczy to, że Profesor Łętowska w jakikolwiek sposób podpisuje się pod moimi tezami - była uprzejma zapoznać mnie i niejako "użyczyć" mi tego trafnego zwrotu, do rozważań na temat procesu decyzyjnego sali sądowej, z czego skwapliwie skorzystałam.
Ten post jest odzwierciedleniem mojego wystąpienia 27 marca br w Katedrze Prawa Własności Intelektualnej na UJ, zatytułowanego:
"Błędologia stosowana czyli źródła błędów w orzeczeniach w sprawach cywilnych"
Wybrałam trzy
zagadnienia, które omówię:
1. Heurystyki
2. Torowanie3. Wyczerpanie ego
Może to brzmieć dla
prawnika jak s-f, a tymczasem ma zasadnicze znaczenie dla sędziego,
pełnomocników procesowych, a także dla ustawodawcy krojącego i przykrawającego k.p.c. i p.u.s.p.
oraz dla ministra sprawiedliwości mającego ambicje zarządzania systemem.
1. Psychologii, w zakresie teorii decyzji;
2. Kodeksu postępowania cywilnego zarówno od strony dogmatycznej jak i od strony, którą nazywam psychologiczną warstwą k.p.c.;
3. Do badań własnych, empirycznych, polegających na wywiadach z sędziami, na temat procesu podejmowania decyzji;
CZĘŚĆ I
HEURYSTYKI
1. HEURYSTYKA REPREZENTATYWNOŚCI
Heurystyka to
uproszczona reguła wnioskowania, którą posługujemy się nieświadomie.
Jak szłam tu do
Państwa, zaczepił mnie pewien człowiek, student, z ankietą jednopytaniową. Pytanie
brzmiało tak:
„Stefan jest bardzo
nieśmiały i wycofany. Zawsze jest chętny do pomocy, ale nie interesuje się
zbytnio ludźmi ani rzeczywistością. Jest człowiekiem porządnym, potulnym, ma
potrzebę porządku i jasno określonej struktury. Jest bardzo dbały o szczegóły.
Co jest bardziej prawdopodobne – czy to, że Stefan jest bibliotekarzem czy że
jest rolnikiem?”
Zastanówcie się, jak odpowiedziałam. Pomyślcie, jakbyście wy odpowiedzieli w takiej
sytuacji.
Każdemu rzuca się w oczy, że opis tego człowieka pasuje do
bibliotekarza.
...Kapkę nazmyślałam.
Tego pytania nie postawił mi student. Pytanie to postawili Amos Tverski i
Daniel Kahneman w artykule dotyczącym heurystyk i błędów poznawczych,
opublikowanym w „Science” w 1974 r., w 5 lat po tym, jak postanowili
razem prowadzić badania.
Z tego i następnych badań wynika, że ignorujemy dane
bazowe, a więc m.in. fakt, że rolników jest iluśkrotnie więcej, niż
bibliotekarzy, co oznacza, że jest odpowiednio większe prawdopodobieństwo, że
opisany Stefan to rolnik, a nie bibliotekarz. Ten błąd wynika z tzw. heurystyki
reprezentatywności.
Z heurystyką
reprezentatywności mamy do czynienia, gdy ktoś mówi: "on nie zajdzie daleko na uczelni,
ma za dużo tatuaży". Porównujemy obraz, który widzimy, z określoną
reprezentacją, np. typowego wg nas studenta, chuligana, prawnika, sprzedawczyni
czy śmieciarza. Ignorujemy wartość bazową, która mówi coś innego niż
reprezentatywność.
Inny przykład – z uwagi na realia nie przenoszę go na grunt Polski – siedzi w nowojorskim metrze gość i czyta New York Timesa. Co jest bardziej prawdopodobne – że to doktor nauk czy że to osoba, która nie ukończyła studiów? Reprezentatywność każe stawiać na doktora, choć metrem jeździ więcej osób bez wykształcenia, niż doktorów.
Inny przykład – z uwagi na realia nie przenoszę go na grunt Polski – siedzi w nowojorskim metrze gość i czyta New York Timesa. Co jest bardziej prawdopodobne – że to doktor nauk czy że to osoba, która nie ukończyła studiów? Reprezentatywność każe stawiać na doktora, choć metrem jeździ więcej osób bez wykształcenia, niż doktorów.
Ludzie ignorują
wartość bazową, bo uważają, że nie ma ona nic do rzeczy wobec konkretnych i
indywidualnych informacji. Podstawianie wiarygodności w miejsce
prawdopodobieństwa niekorzystnie odbija się na trafności przewidywań. I tutaj
pojawia się słowo, które spina nam kwestię heurystyki reprezentatywności, z orzekaniem
sądowym i tym, co się liczy dla sędziego:
WIARYGODNOŚĆ
Art. 233. § 1 k.p.c.:
Sąd ocenia
wiarogodność i moc dowodów według własnego przekonania, na podstawie
wszechstronnego rozważenia zebranego materiału.
Czego szuka sędzia?
Wiarygodności dowodów
– m.in. świadków – i wiarygodności stanu faktycznego. Do wiarygodności stanu
faktycznego wrócę, teraz świadkowie i heurystyka reprezentatywności. Może ona zafałszować
rzeczywistość przez fałszowanie wiarygodności. Czyli albo ktoś wyda się wiarygodny, choć kłamie albo wyda się
niewiarygodny, choć mówi prawdę.
Jakie są tego
konsekwencje?
Stosunkowo groźniejsza
jest fałszywie ustalona, na podstawie heurystyki reprezentatywności,
wiarygodność, bo wtedy sędzia nie będzie miał powodów drążyć.
Przykładowo, jest
bezdomny pijaczek i szanowany profesor. Obtargany bezdomny może wydawać się
bardziej skłonny do kłamstwa (za butelkę wódki) niż nobliwy profesor. A przecież nobliwy profesor też może być sklonny do kłamstwa, choćby za inną walutę (milion dolarów). A mimo to heurystyka
reprezentatywności spowoduje, iż bardziej skłonni będziemy uznać profesora za
bardziej wiarygodnego, niż bezdomnego. Takie same skłonności ma każdy człowiek.
Także sędzia.
Słuchając sędziów
przekonałam się, że mniej groźne jest, jeśli ktoś, wskutek heurystyki
reprezentatywności jawi się jako niewiarygodny. Zacytuję:
„Nie mogę w
uzasadnieniu poprzestać na stwierdzeniu, że świadek jest niewiarygodny. Muszę
wykazać sprzeczności w jego wypowiedziach lub między nim, a innymi,
wiarygodnymi dowodami. Dlatego, jeśli ktoś jest niewiarygodny, to drążę,
mocniej go dociskam, żeby tę niespójność wykryć – lub usunąć to wrażenie”.
(SSR)
Podsumowując,
"reprezentatywny" rezultat, czyli odpowiadający naszym wyobrażeniom na jakiś temat, łaczy się z resztą faktów tak, by stworzyć spójną
opowieść.
Tworzenie spójnych opowieści to skłonność naszego umysłu.
I nie ma tu znaczenia ani ilość faktów, ani ich prawdopodobieństwo.
Spójna opowieść, zgodnie ze skłonnością naszego umysłu, powstanie z tylu elementów i takiej jakości, jakie dostaniemy.
Tę skłonność
wykorzystuje pewna kreatywna zabawka:
STORY CUBES
W wolnym tłumaczeniu
„kostki – opowiastki”.
2. HEURYSTYKA AFEKTU
Sędzia powiedział tak:
„Ludzie sądzą, że
orzeknę tak, a nie inaczej, bo bardziej lubię drugą stronę sporu. To absurd. Po
pierwsze ja muszę swoje stanowisko przecież uzasadnić. A ponadto, jak mam 500
spraw na biegu, to naprawdę nie mam czasu ani siły kogoś lubić albo nie”.
Czy ten sędzia ma
rację, z psychologicznego punktu widzenia? Do pewnego stopnia tak, do pewnego
stopnia nie.
Po pierwsze
rzeczywiście bezstronność i rzeczowość jest gwarantowana zbawienną rutyną.
Sędzia, podobnie jak lekarz patolog, może się skupić na problemie, właśnie z uwagi na znaczną
ilość rozpatrywanych "przypadków" - sytuacji i na charakter pracy.
Ale ja nie o tym teraz, lecz o tym drugim jego zastrzeżeniu:
To, czy sędzia uśmiechnie się do jednej ze stron czy nie, nie ma
znaczenia i nie jest przejawem sympatii przekładającej się na orzeczenie.
Natomiast pewien wpływ na orzeczenie może mieć nieobjawiający się na zewnątrz,
uśmiech wewnętrzny, nieuświadamiany sobie przez sędziego. Chodzi o heurystykę
afektu.
Jeśli ktoś ma podobne
poglądy, robi coś, co pochwalamy, zachowuje się w sposób, jaki pochwalamy, to
mamy skłonność do przypisywania mu dobrych cech i intencji. To tzw. efekt halo:
jeśli coś się nam w kimś podoba, to rozciągamy ten szczególny „afekt” na resztę
tej osoby, jej wypowiedzi, poglądów i zachowań.
Kolejność zauważania cech osoby jest kwestią przypadku, a efekt
halo sprawia, że pierwsze wrażenia mają taką wagę, iż dalsze informacje są
zmarnowane.
Pierwsze wrażenie generuje całościowy obraz, prostszy i spójniejszy od rzeczywistego – to pokłosie skłonności do budowania spójnych opowieści.
Kahneman zaobserwował pewną sytuację: Otóż miał do oceny po dwie prace każdego studenta. Oceniał obie na raz i przechodził do nastepnych dwóch prac kolejnego studenta. Zastanowiło go, że oceny każdej pary prac są zbliżone. Zaeksperymentował więc i następnym razem oceniał tylko po jednej pracy, odnotowując ocenę tak, by nie widzieć jej, kiedy przyjdzie kolej na drugą turę prac tych samych studentów. Odkrył z zaskoczeniem, że przy tym systemie, oceny w parach prac różniły się znacząco. Uznał, że przy pierwszym sposobie oceniania prac uległ heurystyce afektu: ocena pierwszej pracy danego studenta miała wpływ na ocenianie jego drugiej pracy, czytanej bezpośrednio po tej pierwszej.
Heurystyka afektu.
Heurystyka afektu.
Wielokrotnie zastanawiałam się nad brakiem sankcji generalnej w normie określonej przez art. 3 k.p.c., a konkretnie nad brakiem sankcji za dokonywanie czynności procesowych z naruszeniem dobrych obyczajów:
Art. 3 k.p.c.
Strony i uczestnicy postępowania
obowiązani są dokonywać czynności procesowych zgodnie z dobrymi obyczajami,
dawać wyjaśnienia co do okoliczności sprawy zgodnie z prawdą i bez zatajania
czegokolwiek oraz przedstawiać dowody.
3. HEURYSTYKA DOSTĘPNOŚCI
Jeśli poproszę
o to, byście przypomnieli sobie 3 przykłady własnej asertywności, a następnie
zapytam, czy uważacie się za asertywnych, zapewne odpowiecie, że tak. Jeśli
poproszę o przypomnienie sobie 12 przykładów i zapytam o to samo, to zapewne odpowiecie,
że nie.
Ludzie tym mniej są
pewni dokonanego wyboru (np. oceny faktów) im więcej argumentów mają wyliczyć
na jego poparcie. Przykładowo, pozostają pod mniejszym wrażeniem domu, jeśli mają wyliczyć
wiele jego zalet.
Czyli heurystyka dostępności
polega na tym, że uznamy twierdzenie za prawdziwe lub wiarygodne tym bardziej,
im więcej przykładow nam się przypomni czy nasunie...
...ale co z tymi, którzy z trudnością przypomną sobie 3 przykłady i z łatwością przypomną sobie 12? Tu ujawnia się sedno sprawy: nie ilość przykładów decyduje, lecz łatwość przypominania ich sobie.
Jaki jest z tego wniosek? Na przkład taki, że heurystykę
dostępności można wykorzystać, prosząc adwersarza o liczne przykłady
potwierdzające tezę, którą chcemy obalić lub samemu przywołując liczne
przykłady za tezą, którą chcemy wykazać.
NIEBEZPIECZEŃSTWA HEURYSTYCZNE W K.P.C.
Art. 228. § 1 k.p.c.
Fakty powszechnie znane nie
wymagają dowodu.
Art. 213. § 1 k.p.c.
Fakty powszechnie
znane sąd bierze pod uwagę nawet bez powołania się na nie przez strony.
Art. 231 k.p.c.
Sąd może uznać za ustalone fakty mające
istotne znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy, jeżeli wniosek taki można
wyprowadzić z innych ustalonych faktów (domniemanie faktyczne).
Art. 233. § 1 k.p.c.
Sąd ocenia wiarogodność i
moc dowodów według własnego przekonania, na podstawie wszechstronnego
rozważenia zebranego materiału.
Dlaczego
te przepisy kodeksu określiłam jako niebezpieczeństwa heurystyczne k.p.c.? Bo można te przepisy "z-heurystykować". Na przykład powołując się na - cenne skądinąd źrodło decyzyji sędziowskich - zasady
doświadczenia życiowego.
Podsumowując część pierwszą wystąpienia: czy to wszystko znaczy, że
heurystyki są złe?
Przeciwnie.
Nie tylko ułatwiają życie decydenta.
One je UMOŻLIWIAJĄ.
Są instrumentami niezbędnymi.
Tyle tylko, że heurystyką, jak każdym narzędziem, na przykład siekierą, trzeba się umieć posługiwać.
c.d.n. (1/3)
uwaga: wyjątkowo zastrzegam sobie "nieprzedrukowywanie" tego posta. Wynika to stąd, że jest on odzwierciedleniem wystąpienia na żywo, a jednocześnie jest szkicem publikacji w standardzie artykułu naukowego.
Z tych samych względów wskazuję jedynie ogólnie, iż cytując wyniki badań lub przykłady, korzystałam z ksiązki "Pułapki myślenia. O myśleniu wolnym i szybkiem" Daniela Kahnemana (nie dotyczy to przykładu z pijaczkiem i profesorem; zaznaczam także jednak, iż przykład ten jest dziełem wyobraźni i nie ma związku z żadną rzeczywistą sprawą. I mowię to serio, bez mrugania okiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podpisz się nickiem, ktorego będziesz później stale używać - to ułatwia dyskusję.